Katyń pamiętamy
Za nami kolejna, dziewięćdziesiąta trzecia rocznica Bitwy Warszawskiej, której liczne epizody miały miejsce również na Ziemi Wyszkowskiej. Z pewnością zarówno w naszej gazecie, jak i innych tytułach będą zamieszczone obszerne relacje z tych uroczystości. Ale pomimo to pomyślałem sobie, że napiszę na ten temat felietonik.
Jednym z powodów jest sympatyczna i miła dziewczyna, a właściwie należałoby powiedzieć kobieta, ponieważ wyższą uczelnię skończyła kilka lat temu, wyszkowianka, na której twarzy pojawiło się niekłamane zdumienie, gdy opowiedziałem jej o kilku zdarzeniach z wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku na Ziemi Wyszkowskiej. To trudne do wyobrażenia, ale nie wiedziała o niczym. Ani o poważnych walkach w naszej okolicy, ani o rewolucyjnym rządzie, który zawitał na probostwie w Wyszkowie, ani o nowych porządkach, jakie zapanowały w Wyszkowie i okolicach między 11 i 18 sierpnia 1920 roku. Nie wiedziała również o okrutnym mordzie dokonanym przez bolszewików w Rybienku 17 sierpnia, ani o udziale żydowskiej młodzieży w tworzeniu komunistycznej milicji. A powinna, ponieważ są pewne rzeczy, o których powinno się wiedzieć. Trzeba więc powtarzać, trzeba przypominać o ważnych historycznych sprawach.
Ile takich spraw mamy w naszej polskiej historii? Podczas tradycyjnych, rocznicowych uroczystości wręczono wizerunki Matki Boskiej Katyńskiej rodzinom trzech polskich bohaterów, związanych z Wyszkowem – Eugeniusza Graduszewskiego, Feliksa Sobolewskiego i Józefa Najnerta, którzy zostali zamordowani w Związku Sowieckim wiosną 1940 roku. Jednemu z nich, Eugeniuszowi Graduszewskiemu posadzono dąb katyński i ufundowano tablicę pamiątkową. Słuchając przed historyczną plebanią kościoła św. Idziego wystąpień przedstawicieli rodzin, którzy prezentowali sylwetki zamordowanych przez Sowietów żołnierzy myślałem sobie – to byli prawdziwi patrioci i bohaterowie. Nie ustawali w walce o Polskę zarówno w czasie wojny, jak i podczas pokoju. To były prawdziwe polskie elity, jakże różne od tych dzisiejszych, zdegenerowanych pseudoelit, plujących na Polskę i polski Kościół, zatruwających duszę narodu, rozmywających wszelkie wartości i przerabiających komunistycznych zbrodniarzy na socjaldemokratów. Jednocześnie z rozmów z rodzinami wyczuwało się smutek, ponieważ przecież od komunistycznego mordu minęło wiele czasu. Mieliśmy do czynienia z oddaniem sprawiedliwości bohaterom po ponad 70 latach!!! Obecnie nie żyje już żadna wdowa „katyńska”, a w naszym przypadku rodziny reprezentowali: córka Eugeniusza Graduszewskiego – pani Teresa Kąkolewska, wnuczka Feliksa Sobolewskiego – pani Izabela Więckiewicz i bratanek Józefa Najnerta – pan Donat Najnert. Jakże często wdowy nie doczekały tego dnia, kiedy ich mężom oddano cześć w jakikolwiek sposób. Jakże często, a właściwie zawsze musiały ukrywać swój rodowód, jakże często dzieci oficerów dowiadywały się prawdy o śmierci swoich ojców dopiero w dorosłym wieku, ponieważ dzieci mogłyby o tym w nieodpowiednim miejscu powiedzieć, co mogłoby zakończyć się represjami. Mówił o tym m.in. bratanek Józefa Najnerta.
Inicjatywa upamiętnienia polskich oficerów zamordowanych w Katyniu i innych miejscach kaźni w Związku Sowieckim wiosną 1940 roku zrodziła się w pobliskim Radzyminie w szkole podczas lekcji historii. Prowadzący lekcję opowiedział o Katyniu i zapytał dzieci jak dziś upamiętniłyby bohaterów. Po dyskusji padła propozycja sadzenia drzew każdemu z osobna. Jakich drzew? Najpotężniejszych, najsilniejszych, a więc dębów. Pomysł podchwyciła Rada Miejska Radzymina i wydała uchwałę wzywającą Polaków w całym kraju do upamiętnienia bohaterów. Rozwinęło się to w formie znanej z naszych uroczystości – sadzeniu dębu katyńskiego towarzyszy fundowanie tablic pamiątkowych, a jeżeli organizatorom udało się dotrzeć do rodzin pomordowanych to wręcza się im numerowane certyfikaty i pamiątkowe ikony Maki Boskiej Katyńskiej. Sadzenie dębów katyńskich odbywa się zawsze w czasie ważnych rocznic i jest podejmowane przez najróżniejsze podmioty: organizacje społeczne, szkoły, urzędy, parafie, komendy policji i jednostki wojskowe. U nas była to wspólna inicjatywa motocyklistów z rajdu Motocud, Urzędu Miejskiego i Klubu Gazety Polskiej z Wyszkowa. Podczas przygotowań do uroczystości okazało się, że dwójka „katyńczyków” Józef Najnert i Feliks Sobolewski ma już posadzone dęby (w Grajewie i Serocku), dlatego dąb i tablica zostały ufundowane jedynie Eugeniuszowi Graduszewskiemu. Ważne jest również, że sylwetki naszych wyszkowskich katyńczyków zostały zaprezentowane na wystawie w starej plebanii kościoła św. Idziego razem z wystawą o wojnie polsko-bolszewickiej na Ziemi Wyszkowskiej. Dlatego każdy, kto nie mógł być na uroczystościach będzie mógł to nadrobić. Wystawa jest bowiem otwarta od poniedziałku do piątku w godz. 11.00-16.00, a w soboty i niedziele w godz. 10.00-16.00. Warto zajrzeć również na stronę katyn-pamiętam.pl, gdzie można sprawdzić, kto ma już posadzony dąb pamięci. W tej chwili (sobota 17 sierpnia 2013 godz. 11.00) dęby ma już 4 404 katyńczyków. To około 100 więcej niż miesiąc temu. Dębów przybywa także dzięki naszym wyszkowskim inicjatywom.
Marek Głowacki
„Wyszkowiak” nr 34 z 20 sierpnia 2013 r.
Ile takich spraw mamy w naszej polskiej historii? Podczas tradycyjnych, rocznicowych uroczystości wręczono wizerunki Matki Boskiej Katyńskiej rodzinom trzech polskich bohaterów, związanych z Wyszkowem – Eugeniusza Graduszewskiego, Feliksa Sobolewskiego i Józefa Najnerta, którzy zostali zamordowani w Związku Sowieckim wiosną 1940 roku. Jednemu z nich, Eugeniuszowi Graduszewskiemu posadzono dąb katyński i ufundowano tablicę pamiątkową. Słuchając przed historyczną plebanią kościoła św. Idziego wystąpień przedstawicieli rodzin, którzy prezentowali sylwetki zamordowanych przez Sowietów żołnierzy myślałem sobie – to byli prawdziwi patrioci i bohaterowie. Nie ustawali w walce o Polskę zarówno w czasie wojny, jak i podczas pokoju. To były prawdziwe polskie elity, jakże różne od tych dzisiejszych, zdegenerowanych pseudoelit, plujących na Polskę i polski Kościół, zatruwających duszę narodu, rozmywających wszelkie wartości i przerabiających komunistycznych zbrodniarzy na socjaldemokratów. Jednocześnie z rozmów z rodzinami wyczuwało się smutek, ponieważ przecież od komunistycznego mordu minęło wiele czasu. Mieliśmy do czynienia z oddaniem sprawiedliwości bohaterom po ponad 70 latach!!! Obecnie nie żyje już żadna wdowa „katyńska”, a w naszym przypadku rodziny reprezentowali: córka Eugeniusza Graduszewskiego – pani Teresa Kąkolewska, wnuczka Feliksa Sobolewskiego – pani Izabela Więckiewicz i bratanek Józefa Najnerta – pan Donat Najnert. Jakże często wdowy nie doczekały tego dnia, kiedy ich mężom oddano cześć w jakikolwiek sposób. Jakże często, a właściwie zawsze musiały ukrywać swój rodowód, jakże często dzieci oficerów dowiadywały się prawdy o śmierci swoich ojców dopiero w dorosłym wieku, ponieważ dzieci mogłyby o tym w nieodpowiednim miejscu powiedzieć, co mogłoby zakończyć się represjami. Mówił o tym m.in. bratanek Józefa Najnerta.
Inicjatywa upamiętnienia polskich oficerów zamordowanych w Katyniu i innych miejscach kaźni w Związku Sowieckim wiosną 1940 roku zrodziła się w pobliskim Radzyminie w szkole podczas lekcji historii. Prowadzący lekcję opowiedział o Katyniu i zapytał dzieci jak dziś upamiętniłyby bohaterów. Po dyskusji padła propozycja sadzenia drzew każdemu z osobna. Jakich drzew? Najpotężniejszych, najsilniejszych, a więc dębów. Pomysł podchwyciła Rada Miejska Radzymina i wydała uchwałę wzywającą Polaków w całym kraju do upamiętnienia bohaterów. Rozwinęło się to w formie znanej z naszych uroczystości – sadzeniu dębu katyńskiego towarzyszy fundowanie tablic pamiątkowych, a jeżeli organizatorom udało się dotrzeć do rodzin pomordowanych to wręcza się im numerowane certyfikaty i pamiątkowe ikony Maki Boskiej Katyńskiej. Sadzenie dębów katyńskich odbywa się zawsze w czasie ważnych rocznic i jest podejmowane przez najróżniejsze podmioty: organizacje społeczne, szkoły, urzędy, parafie, komendy policji i jednostki wojskowe. U nas była to wspólna inicjatywa motocyklistów z rajdu Motocud, Urzędu Miejskiego i Klubu Gazety Polskiej z Wyszkowa. Podczas przygotowań do uroczystości okazało się, że dwójka „katyńczyków” Józef Najnert i Feliks Sobolewski ma już posadzone dęby (w Grajewie i Serocku), dlatego dąb i tablica zostały ufundowane jedynie Eugeniuszowi Graduszewskiemu. Ważne jest również, że sylwetki naszych wyszkowskich katyńczyków zostały zaprezentowane na wystawie w starej plebanii kościoła św. Idziego razem z wystawą o wojnie polsko-bolszewickiej na Ziemi Wyszkowskiej. Dlatego każdy, kto nie mógł być na uroczystościach będzie mógł to nadrobić. Wystawa jest bowiem otwarta od poniedziałku do piątku w godz. 11.00-16.00, a w soboty i niedziele w godz. 10.00-16.00. Warto zajrzeć również na stronę katyn-pamiętam.pl, gdzie można sprawdzić, kto ma już posadzony dąb pamięci. W tej chwili (sobota 17 sierpnia 2013 godz. 11.00) dęby ma już 4 404 katyńczyków. To około 100 więcej niż miesiąc temu. Dębów przybywa także dzięki naszym wyszkowskim inicjatywom.
Marek Głowacki
„Wyszkowiak” nr 34 z 20 sierpnia 2013 r.
Napisz komentarz
- Komentarze naruszające netykietę nie będą publikowane.
- Komentarze promujące własne np. strony, produkty itp. nie będą publikowane.
- Za treść komentarza odpowiada jego autor.
- Regulamin komentowania w serwisie wyszkowiak.pl