Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 11 listopada 2024 r., imieniny Macieja, Marcina



Rewolucja, czy bałagan?

Gdyby rządził PiS, to niedawno zakończona, długa zima trwałaby jeszcze dłużej – żart ten wyśmiewa głupkowate tłumaczenie własnej nieudolności przez rządzącą nami od sześciu lat koalicję PO-PSL. We wszystkich dziedzinach widać rażącą niekompetencję, brak wizji, skuteczności, kolesiostwo, bałagan. Tak jest również w sprawach związanych z gospodarką śmieciami.
Po uchwale Rady Miejskiej w sprawie śmieci z końca ubiegłego roku pan burmistrz Mróz raczył poinformować mieszkańców naszej gminy, że oto będziemy mieli w Wyszkowie „rewolucję śmieciową”. Jak powszechnie wiadomo, rewolucje niczego dobrego nie przynoszą. I tak będzie również w tym przypadku. W sprawach śmieci nie jest nam bowiem potrzebna żadna rewolucja. Wręcz przeciwnie, potrzebne są mądre, przemyślane i długofalowe zmiany ewolucyjne.
Skąd wzięła się więc ta „rewolucja”? Po prostu miłościwie nam panująca koalicja PO-PSL przez kilka lat swoich wspaniałych, oświeconych rządów nie dotknęła tego tematu i wreszcie rządzący nami chłoptasie musieli się pospieszyć, ponieważ grożą nam poważne sankcje unijne. Od pierwszego lipca tego roku bowiem powinniśmy składować maksymalnie 50 % śmieci. Reszta powinna być w jakiś sposób zagospodarowana (recykling, kompostowanie, spalanie….). W tej chwili państwa, w których gospodarka śmieciami jest dobrze zorganizowana, składują jedynie kilka procent wytwarzanych śmieci. W Polsce wg różnych danych jest to na poziomie 80-85 %. Nie ma żadnych szans, żebyśmy od początku lipca tego roku doszli do oczekiwanego poziomu. Nie jest zorganizowany przemysł wykorzystujący w taki, czy inny sposób zgromadzone śmieci. Społeczeństwo nie jest wdrożone do nowych rozwiązań i nie wie tak naprawdę, co je czeka. Takich rzeczy nie robi się w ciągu kilku tygodni, ani miesięcy, ale rządzący nami chłopcy w krótkich spodenkach, specjaliści od haratania w gałę tego nie wiedzieli i zajmowali się raczej realizacją neomarksistowskich wytycznych ideologów nowego, wspaniałego świata – likwidacją „przemocy” w rodzinie, związkami partnerskimi, promocją homosiów i innymi ważnymi tematami. O śmieciach przypomnieli sobie w ostatniej chwili. I stąd niepotrzebna nikomu „rewolucja”.
Ustawa uchwalona w ubiegłym roku przez sejm wprowadza w rzeczywistości jedno z głupszych możliwych rozwiązań. Co bowiem nas spotyka? Otóż za zorganizowanie odbioru śmieci od pierwszego lipca będą odpowiadały samorządy, które mają zatrudniać w celu nadzoru nad procesem specjalnych urzędników – rośnie biurokracja. Rządząca koalicja zatrudniła w czasie swoich dotychczasowych rządów już ok. 100 tys. nowych urzędników. W ramach obsługi systemu administrowania śmieciami zostanie zatrudnionych dodatkowo co najmniej kilka tysięcy różnych „kolesi”. Tryb wyłaniania odbiorców śmieci doprowadzi do likwidacji wielu firm, dotychczas się tym zajmujących, zwyciężać będą duże firmy, które w szybkim czasie osiągną pozycję monopolisty na danym terenie. Zwiększa się korupcjogenność tego sektora – wcześniej o wyborze firmy decydował producent śmieci, dziś będzie to urzędnik. A co najważniejsze, związek opłaty za odstawiane śmieci z ich ilością jest bardzo luźny. Bowiem gminy określają uchwałą metodę naliczania. Ale muszą wybrać jedną z czterech metod – od gospodarstwa, od domu, od metrażu, lub ilości zużytej wody, a nie od ilości produkowanych śmieci, natomiast podmioty odbierające śmieci będą rozliczać się z punktami ich odbioru wg wagi!!! Kto zapłaci za to wszystko? Za brak konkurencji, za dodatkowych urzędników, za korupcjogenne układy, a także za tych, co nie będą chcieli wnosić opłat? Oczywiście każdy tzw. szary, uczciwy obywatel – właściciel posesji, mieszkania itp. Stąd ceny za odbiór śmieci radykalnie rosną, w niektórych przypadkach nawet o 200, 300% !!! Interesujące jest również, kto będzie płacił te kary za niespełnienie wymogów UE – państwo czy samorząd ? Niezależnie od tego, czy będzie to obciążało budżet państwa, czy samorządów w ostatecznym rachunku zapłaci oczywiście ta sama osoba, co trzy linijki wyżej, czyli szary obywatel.
Bałagan z góry przenosi się w dół, do samorządów. Pomimo, że w naszej lokalnej prasie było naprawdę sporo informacji na ten temat, nikt nie wie, co w praktyce oznacza segregacja śmieci, to znaczy jak należy się do tego przygotować zarówno merytorycznie (na proste pytanie, czy karton po mleku to papier, dziś większość wyszkowian odpowie, że tak), jak i materialnie (czy potrzebne mi będzie dodatkowe miejsce, pojemniki itp.)? Trudno sobie wyobrazić nadzór nad segregacją w spółdzielniach i wspólnotach mieszkaniowych. Wysoka różnica między odpadami segregowanymi a niesegregowanymi (wg mnie jak najbardziej logiczna) będzie skutkować automatycznymi deklaracjami mieszkańców o oddawaniu śmieci segregowanych. Co będzie lądować w pojemnikach na śmieci segregowane, jeżeli nikt nie wie, na czym polega segregacja? Nigdzie nie spotkałem informacji dla właścicieli domów i gospodarstw w jakich kolorach worków będą umieszczane osobno papier, szkło, plastik. Jak wyglądać będzie organizacja sposobu odbioru odpadów organicznych? Nowy system, ta zapowiadana przez burmistrza Mroza „rewolucja” wchodzi już za półtora miesiąca. Tymczasem brak odpowiedzi na podstawowe pytania związane z funkcjonowaniem systemu każą nam raczej przypuszczać, że będziemy mieli do czynienia z olbrzymim bałaganem.

Marek Głowacki
„Wyszkowiak” nr 20 z 14 maja 2013 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta