Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 14 października 2024 r., imieniny Bernarda, Dominika



Polska się budzi

Nie ustają dyskusje w związku z niedawnym marszem w obronie telewizji Trwam i wolnych mediów. Nieprzyznanie miejsca dla TV Trwam oraz bezczelne, oczywiste kłamstwa prezesa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, desygnowanego przez Platformę Obywatelską pana Dworaka podawane jako uzasadnienie tej decyzji doprowadziły najpierw do kilkudziesięciu manifestacji w całym kraju podsumowanych olbrzymią demonstracją w Warszawie wiosną tego roku. Jednak kolejny protest w Warszawie, który odbył się 29 września przybrał skalę niespotykaną w dotychczasowej historii III RP.
Ocenia się, że do stolicy przybyło ok. 200 tys. ludzi z całego kraju. Przyczyny tak wielkiego zgromadzenia są wielorakie. Po pierwsze do organizacji włączyły się różne środowiska – na marszu były zarówno PiS, jak i Solidarna Polska, związek Solidarność, różne organizacje katolickie z Kołami Radia Maryja na czele, a także różne stowarzyszenia np. Solidarni 2010.Liczną, kilkutysięczną grupę stanowiły również Kluby Gazety Polskiej – stawiło się ok. 200 klubów z najróżniejszych zakątków Polski. Po drugie rośnie liczba osób dostrzegających nieprawdopodobną bezkarność i butę rządzących – kolejne afery z udziałem czołowych postaci PO przykrywane są co prawda przez zgrabną propagandę „zaprzyjaźnionych” mediów, jednak ile razy te same sztuczki mogą być skuteczne? Po trzecie wreszcie, coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że media są na usługach władzy, manipulują, przypudrowują rzeczywistość, natomiast poglądy i oceny krytyczne spychane są do jakiegoś skansenu, wobec czego jedynym sposobem sprzeciwu jest ulica.
Tego dnia z Wyszkowa pojechały do Warszawy dwa autokary zorganizowane przez środowiska katolickie i wyszkowski Klub Gazety Polskiej oraz jeden mniejszy busik, zorganizowany przez Prawo i Sprawiedliwość. Grupa, w której byłem i ja dotarła na plac Trzech Krzyży ponad godzinę przed mszą i wówczas można było jeszcze ustawić się w przyzwoitym miejscu. Po drodze mieliśmy zabawny incydent. Otóż, gdy przechodziliśmy obok jednej z restauracyjek wyszedł z niej młody człowiek z odsłoniętym torsem i zaczął coś bełkotać oraz dziwacznie podskakiwać. Wydawało się, że to jakiś niedorozwinięty. Okazało się jednak, że to jeden z kawiarnianych pseudointelektualistów, który w ten sposób okazywał nam swoją dezaprobatę. Początkowo sądziliśmy, że trzy wyszkowskie grupy będą mogły trzymać się razem, jednak okazało się to niemożliwe. Z minuty na minutę przybywało bowiem ludzi i wkrótce nie było w ogóle mowy o jakiejkolwiek koordynacji różnych grup. Ścisk był bowiem coraz większy i przemieszczanie się grupą było praktycznie nierealne. A nasze autokary podjeżdżały przecież w różnym czasie na miejsce manifestacji. Rozpostarliśmy więc nasze transparenty, jednak nikt na nie nie zwracał uwagi. Morze napisów, flag i transparentów było bowiem nieprzebrane. Jest to widok niezapomniany – wszędzie w zasięgu wzroku mnóstwo ludzi i flag. Atmosfera rewelacyjna – spokój, słuchanie występów artystycznych, dyskusje, później modlitwa i udział we mszy św. Niezwykłe, ciekawe i zapadające w pamięć wystąpienie ojca Tadeusza Rydzyka już po mszy. Najdziwniejszy jednak był dla nas sam marsz. Skończył się on dla nas bowiem po przejściu kilkuset metrów. Rzesza ludzi była tak olbrzymia, że wszyscy, którzy powychodzili z bocznych uliczek i początku placu Trzech Krzyży wypełnili Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście oraz Plac Zamkowy i nasza grupa, razem z wieloma jeszcze osobami utknęła beznadziejnie na wysokości Ronda, kiedy na Placu Zamkowym zaczęły się już przemówienia. Wysłuchaliśmy ich więc dopiero po powrocie do domu.
Nie pomogło więc ani zakamuflowane straszenie Wałęsy, że ktoś wrzuci granaty i będzie tragedia, ani sowieckie chwyty towarzysza Nałęcza z kancelarii prezydenta Komorowskiego, który oczywiście „jako historyk” mamrotał coś o faszyzmie – ludzie stawili się na marsz i solidnie potrząsnęli Polską. Ironiczne uśmieszki kawiarnianych szansonistów mijanych przez nas szybko zamieniały się w zakłopotanie na widok nieprzebranych rzeszy ludzi, którzy przybyli na protest. Czy jednak marsz rzeczywiście coś w Polsce może zmienić? Oczywiście tak. Warunkiem jest jednak nieustawanie w aktywności jego uczestników i osób identyfikujących się z tym protestem. Naszą słabością jest bowiem brak wytrwałości. Król Stefan Batory powiedział o nas następujące słowa – „Polacy, mimo męstwa, naród płochy, wytrwałości nie ma, zabawę woli niż pracę... Fantazji dużo, ale gdy się na słowa wyczerpią, do czynu ochoty i siły brak”. Myślę, że w tych słowach jest, niestety sporo prawdy.

Marek Głowacki
„Wyszkowiak” nr 41 z 9 października 2012 r.

Komentarze

"Polsko obudz sie"
Dodane przez Rycho, w dniu 27.02.2013 r., godz. 21.48
... jedno mam tylko skojarzenie : rok 1939 !

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta