Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 19 kwietnia 2024 r., imieniny Adolfa, Leona



Za miskę ryżu

Naczelnik państwa zażegnał kolejny koalicyjny kryzys i zapewne nie ostatni i doprowadził do przedłużenia kadencji na stanowisku prezesa NBP Adamowi Glapińskiemu zaliczanemu obecnie do tzw. jastrzębi, czyli zwolenników podwyższania stóp procentowych (przeciwieństwo gołębi – zwolenników niskich stóp procentowych).
Ciekawe co tym razem zostało zaproponowane ziobrystom, że zgodzili się w końcu poprzeć tę kandydaturę? Zapewne już niedługo się dowiemy m.in. po zmianach w spółkach Skarbu Państwa i na innych stanowiskach. Zbigniew Ziobro musi dobrze zdawać sobie sprawę, że szef PiS-u będzie próbował rozegrać go jak Jarosława Gowina, dlatego z jednej strony nie może licytować zbyt wysoko, żeby nie zostało to wykorzystane do wyrzucenia jego ugrupowania z rządu i koalicji, z drugiej strony biorąc pod uwagę ewentualny samodzielny start jego ugrupowania w najbliższych wyborach parlamentarnych, musi jakoś odróżniać się od reszty Zjednoczonej Prawicy, czyli praktycznie od samego PiS-u. Stąd czasami ta antyunijna retoryka, czy wcześniejszy sprzeciw wobec likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Z pewnością Ziobro ma też na uwadze możliwość ewentualnego przejęcia przez siebie całego PiS-u, po odejściu na polityczną emeryturę Naczelnika państwa. Stąd też te ciągłe konflikty z premierem Mateuszem Morawieckim, który został, póki co namaszczony na następcę przez tegoż Naczelnika i nie będzie on chciał dopuścić jakiegoś konkurenta do rywalizacji z nim o przywództwo w PiS-ie. Być może, że zechce się odegrać na Ziobrze, że poprał jednak kandydaturę jastrzębia Glapińskiego, którego obecna polityka powstrzymywania inflacji jest nie w smak premierowi, bo niweczy jego rozdawnicze plany. Jak pokazuje historia Prezesa Zarządu i Dyrektora Generalnego PKN ORLEN Daniela Obajtka, o którym mówiono i pisano już jako o przyszłym premierze, obóz Morawieckiego potrafi utrącić ewentualną konkurencję jeszcze w zarodku. Czas pokaże czy i jak szybko rozpęta się kolejna wojna w obozie władzy, bo zjednoczony to on jest tylko z nazwy.
Na razie ugrupowanie Z. Ziobry Solidarna Polska jest atrakcyjne dla tych pisowskich posłów, którzy nie do końca we wszystkim byli pokorni i może im grozić nawet usunięcie z klubu poselskiego za krytykę rządu, np. w kwestiach szczepień i całej tej fałszywej pandemii, czy w sprawach unijnych. Właśnie dlatego zapisała się do ziobrystów posłanka z naszego okręgu Anna Siarkowska, która zaczynała posłowanie od Kukiz’15. Dzięki temu będzie mogła liczyć na ponowne znalezienie się na listach wyborczych. Czy za jej przykładem pójdą kolejni pisowscy posłowie, a takich „niepokornych” jest ok. 20-30? A może jej dawni koledzy na czele z Pawłem Kukizem pójdą w jej ślady? Są już co prawda w koalicji z PiS-em, ale to nie gwarantuje im obecności na listach do sejmu, a najpóźniej za półtora roku będą wybory, być może wcześniej przyspieszone. Ani PSL, ani PO za popieranie PiS-u na swoje listy ich nie wezmą, nie wspominając już o KONFEDERACJI czy Lewicy. Także Polska 2050 nie będzie chciała obciążać się ich obecnością, a sami nie mają najmniejszych szans na wejście do sejmu.
Z pewnością im bardziej kryzys gospodarczy będzie się dawał Polakom we znaki, tym więcej krytyków polityki rządu, czyli premiera M. Morawieckiego w szeregach PiS-u będzie przybywać, a tym samym zwiększą się szanse Ziobry na odgrywanie większej roli w Zjednoczonej Prawicy. Obóz Morawieckiego zdaje sobie z tego sprawę, dlatego chce pójść w rozdawnictwo socjalne, bo wie, że na krótką metę może tym uspokoić nastroje społeczne. Ale na dłuższą metę, jeszcze bardziej zniszczy to gospodarkę i w ogóle nasz kraj. Właśnie okazuje się, że na same 500 plus dla Ukraińców trzeba będzie rocznie wypłacać ponad 4 miliardy złotych, a przecież to nie koniec ich przywilejów. Z naszych podatków finansujemy im opiekę lekarską, ryczałtową opłatę za pobyt (słynne 40 zł na dzień przez 4 miesiące), darmową komunikację, 12.000 zł na drugie i kolejne dziecko, itd. Dokładając do tego socjał, który już jest nam wypłacany wyjdą takie kwoty, jakich nigdy w historii nasze państwo nie wydawało na zasiłki, nawet za komuny. Kto za to wszystko zapłaci? Oczywiście my wszyscy w podatkach! A im większe podatki, tym większa bieda.
To, że kryzys się rozwija, widać po cenach na półkach sklepowych, na stacjach benzynowych, itd. Inflacja, która jest przecież ukrytym podatkiem, ciągle przyspiesza, ceny wręcz szaleją, a to jeszcze nie koniec. Podwyższanie stóp procentowych będzie ją z pewnością wyhamowywało, ale póki co nie przekładają się te podwyżki na wzrost oprocentowania lokat bankowych, oszczędności nam więc topnieją, za to rosną raty kredytów. Taki mechanizm zwiększy chęć do wydawania pieniędzy, co jeszcze bardziej nakręci inflację. Ale wszystko oprócz początku, ma też swój koniec, skończą się więc wcześniej czy później także oszczędności, bieda zajrzy w oczy wielu rodzinom w Polsce i pojawi się znane już z przeszłości pytanie: jak żyć panie premierze? Czy odpowiedź też będzie znana? Podobna jak w przeszłości? Weź kredyt, zmień pracę… W końcu swoje pierwsze szlify polityczne premier Mateusz Morawiecki odbierał jako doradca u premiera Donalda Tuska (2010-2012), a nagrany u „Sowy i przyjaciół” mówił coś o pracy za miskę ryżu.
Internauta

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta