Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 17 maja 2024 r., imieniny Sławomira, Weroniki



„Z miłości do słodkości”

(Zam: 28.08.2013 r., godz. 10.30)

Martyna Kotfis (23 l.) w robieniu tortów jest perfekcjonistką. Jej wyroby cechują się nie tylko wyjątkowo starannym wykonaniem i dokładnością w każdym detalu, ale również smakują zniewalająco.

„Wyszkowiak”: Robisz torty w stylu angielskim, co to znaczy?
Martyna Kotfis:
- To znaczy, że są one powleczone rozwałkowanym lukrem plastycznym, który przypomina modelinę z tą różnicą, że w jego skład wchodzi głównie cukier i jest on jadalny. Można z niego ulepić różnego rodzaju ozdoby. Sam tort może mieć ciekawy kształt tzw. 3D, np. samochód, postać bohatera bajki, figury geometryczne i co komu tylko przyjdzie do głowy. Taki tort robi się z biszkoptów przełożonych masami i/lub bitą śmietaną, często jeszcze z innymi dodatkami typu owoce. Ciekawostką jest, że w języku angielskim nie istnieje słowo „tort”, używa się tam słowa „cake” zarówno do ciast, jak i do tortów. Dopisuje się do niego okazję i tak: tort weselny będzie się nazywał „wedding cake” a urodzinowy „birthday cake”.

Skąd wzięło się to zainteresowanie?
- Z mojej miłości do słodkości (śmiech). Jakieś 2 lata temu, na weselu mojego brata zauroczył mnie tort, wtedy pierwszy raz widziałam na żywo tort obłożony masą (tamten chyba marcepanową). Powoli zbliżały się pierwsze urodziny mojego synka, bardzo chciałam, żeby jego tort był niezwykły. Znalazłam w Internecie wzór, który mi odpowiadał oraz przepis na masę cukrową do obłożenia tortu i przystąpiłam do działania.

I udał się już za pierwszym razem?
- Pierwszy „próbny” tort zrobiłam dla mojego wujka. Nie było to łatwe, ponieważ do wyrobienia i rozwałkowania takiej masy trzeba użyć siły. Problem polegał na tym, że potrzebowałam trzech prób, aby z powodzeniem masa pokryła biszkopty z kremem. Taki tort w najprostszej postaci, bo tylko z napisem z lukru trafił na stół solenizanta. Pomyślałam, że na urodziny syna będę w stanie ulepić Kubusia Puchatka i nie myliłam się, był to ten wymarzony tort na roczek.

Ile czasu zajmuje zrobienie jednego tortu?
- Wszystko zależy od tego jaki on ma być, ale przeważnie zajmuje to wiele godzin biorąc pod uwagę całokształt. Liczy się wszystko, sama wizja dotycząca wyglądu wymaga głębokiego przemyślenia. Potem zakupy, przygotowania, poszukuję też pomocnych informacji w Internecie, samo wykonanie tortu, zrobienie jego poszczególnych ozdobnych elementów oraz sprzątanie – a jest go całkiem sporo, to wszystko jest bardzo czasochłonne. Przyznam jednak, że w chwili samego tworzenia, czas jakby staje w miejscu.

Twój synek ma 2 latka, jak udaje Ci się pogodzić wychowywanie go z tym zajęciem?
- Niektóre rzeczy mogę zrobić z jego udziałem. Podoba mi się fakt, że masa plastyczna nadaje się świetnie do zabawy z dzieckiem. Mojemu synkowi dobrze wychodzi rozrywanie masy na coraz to mniejsze kawałeczki i wykrawanie z rozwałkowanej masy kółek, serduszek, kwadracików. Kiedy masa już wyschnie, układamy z niej np. wagony do ciuchci, to jedna z jego ulubionych zabaw, ale możliwości są nieograniczone, wiec praktycznie za każdym razem wpadamy na nowy pomysł. Resztę wykonuję wykorzystując jego drzemki oraz wieczory i często część nocy, kiedy już śpi. Czasem jednak muszę prosić innych o pomoc w zajmowaniu się nim.

Czyli możesz liczyć na wsparcie i pomoc bliskich?
- Mam w życiu to szczęście, że bliscy zawsze mnie wspierają. Jeśli chodzi o torty to od początku szczególnym uznaniem obdarzyła je moja przyjaciółka. Myślę, że to w dużej mierze dzięki niej miałam ochotę dalej tworzyć. Niebezpośrednio, niemniej jednak motywująco działa na mnie mój synek. Staram się pokazać mu własnym przykładem, że w życiu trzeba zdobywać różne umiejętności i robić to, co sprawia nam radość.

Torty to Twoja pasja a jaki jest Twój zawód?
- Jestem fryzjerką, w tym roku zaocznie skończyłam naukę w Liceum Ogólnokształcącym dla Dorosłych i planuję rozpocząć studia. Nie jestem cukiernikiem i nie uczestniczyłam w żadnych szkoleniach z robienia tortów w stylu angielskim, choć nie ukrywam, że mam to w zamiarze. Robienie tortów nie jest moim zarobkowym zajęciem, a raczej hobby. Wszystko, co w życiu robię, staram się robić z pasją – zgodnie z mottem Konfucjusza: „Rób w życiu to, co lubisz, a nigdy nie będziesz musiał pracować”.

Dopadł Cię kiedykolwiek moment, w którym zwątpiłaś, że uda Ci się wykonać jakiś tort?
- Czasem bywa tak, że dopada mnie zwątpienie, kiedy wykonanie jakiegoś elementu zajmuje więcej czasu niż myślałam albo po raz kolejny próbuje uzyskać specyficzny kolor masy. Ale wtedy przypominam sobie praktyki fryzjerskie i doświadczenia związane z moją pracą w zawodzie, to dodaje mi siły. Wiem, że aby się czegoś nauczyć trzeba próbować do skutku, aż w końcu uzyska się upragniony efekt.

Dziś jesteś wprawiona w wykonywaniu tortów, a jak to wyglądało na początku? Trudno było Ci osiągnąć obecny poziom?
- Nie tyle trudno, co było to bardzo czasochłonne. Kiedy nie ma się żadnego doświadczenia i trzeba samemu zastanowić się nad każdym szczegółem zabiera to wiele godzin.

W co musiałaś się zaopatrzyć, aby wykonywać te wszystkie artystyczne ozdoby tortowe?
- Do tej pory wszystkie elementy wykonywałam własnoręcznie, nie używam żadnych form. Posiłkuje się jedynie wykrawaczkami, aby wyciąć większą ilość motyli, gwiazdek itp. Osobiście uważam, że narzędzia są bardzo przydatne, choć można się bez nich w wielu przypadkach obejść jeśli jest się kreatywnym. Początkowo wszystko robiłam ze wspomnianej wcześniej masy cukrowej, zrobionej własnoręcznie. Obecnie korzystam również z „gum paste” jako uzupełnienie lukru plastycznego, umożliwiających tworzenie trwałych, wyszukanych form, jak np. kwiatki, zwierzątka i wiele innych.

Czym przykleja się dekoracje?
- Są na to różne sposoby, można do tego celu użyć np. lukru królewskiego lub odrobiny wody. Istnieje też specjalny klej spożywczy o nazwie CMC, z którego ja korzystam.

Dla kogo robiłaś torty dotychczas?
- Przeważnie dla rodziny i znajomych. Miałam również przyjemność zrobić tort na uroczystość rodzinną w domu pani polityk Anny Kalaty. Mój tort był związany z powrotem jej córki ze Stanów Zjednoczonych. Znajomy, który poprosił mnie o zrobienie tego tortu, był bardzo zadowolony i według jego relacji, smakołyk zrobił pozytywne wrażenie zarówno wizualne jak i smakowe, co nie ukrywam, sprawiło mi wielką radość.

Czego nauczyła Cię ta pasja?
- Przede wszystkim ciągle daje mi lekcje cierpliwości i wytrwałości. Jak już komuś coś obiecam, to za wszelką cenę staram się to zrobić i to najlepiej jak potrafię. Moje życiowe motto brzmi: Wish it, dream it, do it! Uważam, że trzeba sięgać po to czego się chce, a nie tylko tkwić w nieustającym pragnieniu. Do tej pory z powodzeniem udawało mi się realizować swoje plany, choć moje marzenia nie są spektakularne, a wręcz przeciwnie, bardzo przyziemne.

A o czym marzysz?
- Jeśli chodzi o to hobby, marzy mi się, żeby zajęcie to zawsze dawało mi tyle samo radości. Chciałabym skończyć szkolenie w tym kierunku, żeby ułatwić sobie to zajęcie i żeby stało się ono jeszcze przyjemniejsze albo choć trochę łatwiejsze.

Czujesz się spełnioną, szczęśliwą osobą?
- Tak, bardzo doceniam rzeczy które mam: zdrowie, dach nad głową, rodzinę, miłość i przyjaźń, bez tego moje życie byłoby puste. Umiem cieszyć się z drobnostek, a to przecież one wypełniają naszą codzienność. Jestem optymistką, uważam, że pozytywne nastawienie ma bardzo duży wpływ na nasze życie.

Rozmawiała
Paulina Dąbrowska

Komentarze

Dodane przez kwiatek, w dniu 12.09.2013 r., godz. 21.09
Sczęść Boże!

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta