Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 16 kwietnia 2024 r., imieniny Erwina, Julii



„Staram się o ośrodek dbać tak, jak o swój dom”

(Zam: 03.07.2013 r., godz. 10.30)

- Chcielibyśmy sprowadzać do Wyszkowa najwyższą kulturę, ale niestety, z własnych pieniędzy nie jest nas na to stać – mówi dyrektor Wyszkowskiego Ośrodka Kultury Mariusz Kowalski.

Właśnie zakończył się kolejny sezon działalności ośrodka – pierwszy pełny, za który M. Kowalski był odpowiedzialny, choć w dużej mierze podporządkowany prowadzonej miesiącami modernizacji ośrodka (z tego powodu działalność była utrudniona).

Czy modernizacja „Hutnika” jest już pod względem finansowym rozliczona?
- Beneficjentem unijnej pomocy, z której korzystaliśmy modernizując WOK „Hutnik” była gmina Wyszków i Urząd Miejski zajmuje się rozliczeniem projektu, aczkolwiek o ile mi wiadomo, zostało już to zrobione. Nadal są jednak wykonywane prace w ramach gwarancji – są niewielkie problemy, które wychodzą w trakcie eksploatacji. Wykonawca już w trakcie prac wskazywał, na co mamy zwracać uwagę. Planujemy też trochę uporządkować teren wokół WOK-u. Jesteśmy umówieni, że ekipa zrobi nam schody od strony bloków, zagospodarujemy pobliski kawałek trawnika. Jest projekt zrobienia parkingu. Chcemy wykorzystać na jego potrzeby teren od strony boiska i przedszkola.

Pamiętam, że za przedniego dyrektora było jednak więcej form działalności.
- Modernizacja „Hutnika” nie miała powodować zwiększenia możliwości lokalowych ośrodka, ale podnieść jakość i komfort korzystania z jego usług. Co do wcześniejszej oferty ośrodka – wówczas większość sal wynajmowana była poza ośrodkiem, a nas w tej chwili na to nie stać, to są dodatkowe koszty. Musimy robić tak, żeby okiełznać nasze fundusze, bo to nie są łatwe czasy dla kultury. Wynajmowanie jest kosztowne, a poza tym uzależnione od trybu pracy np. szkół, z których korzystamy. Mamy pomysły, chcemy rozwijać rytmikę dla dziewcząt i chłopców, ale ośrodek to nie tylko zajęcia, ma być dostępny dla wszystkich. Chcąc cokolwiek zorganizować, np. koncert w środku tygodnia, trzeba pogodzić tę imprezę ze stałymi formami działalności. A to jest trudne. Szukamy nowych rozwiązań. Sprawdziła się forma warsztatów – czyli zajęć, które nie są stałymi formami działalności, np. kurs decoupage. Takie zajęcia są płatne, ale cieszą się dużym zainteresowaniem. Mamy także ofertę zajęć bezpłatnych – ale tutaj rodzą się też problemy – jeśli ten sam rodzaj zajęć będzie darmowy i płatny, to nie będzie to miało sensu. Mamy jednak nowe pomysły – planujemy od nowego sezonu uruchomić ofertę dla dzieci, które mogłyby spędzić tu miło i pożytecznie czas. To będzie w formie animacji dla dzieci, bądź dla dzieci i rodziców. Chodzi nam też o to, by mieszkańcy sami zgłaszali swoje pomysły, chcemy ich wciągać do współpracy. Tak było w przypadku koncertu „Noc Świętojańska na rockowo”.

Są kalkulacje, ile oszczędności przynosi skupienie działalności w ośrodku i niewynajmowanie pomieszczeń na zewnątrz?
- Szczegółowych obliczeń na razie nie przeprowadzaliśmy. Trzeba jednak zwrócić uwagę na fakt, że prócz oszczędności mamy dodatkowe koszty. Wraz z modernizacją „Hutnika” zostały zastosowane nowe rozwiązania np. klimatyzacja, której eksploatacja czy też serwis, wynikający z zapisów gwarancji, jest jak się okazało, dodatkowym i to znacznym obciążeniem finansowym.

Koncert w parku to alternatywna propozycja dla kapel, które nie mogą wystąpić w odnowionej sali widowiskowej z powodu Państwa obaw o jej zniszczenie?
- Jeśli można znaleźć rozwiązanie, dzięki któremu uda się zorganizować fajną imprezę, a przy tym nie narazić na zniszczenie naszego wspólnego dobra, to uważam, że warto z niego skorzystać. Ja się staram o ośrodek dbać tak, jak o swój dom. Nie mówię, że koncertów tego typu w WOK-u nie będzie, ale uważam, że pomysł z koncertem w parku był dobry i impreza się udała.

Ubezpieczenia sali nie wchodzą w grę?
- Nie wiem, czy na dłuższą metę zda to egzamin. Chcielibyśmy inicjatywę koncertów plenerowych podtrzymać, dlatego zależało nam bardzo, by „Noc świętojańska na rockowo” wypaliła, aby w przyszłym roku móc ją zorganizować na równym lub lepszym poziomie, np. z udziałem gwiazdy – tak jak to jest w innych miastach. Tam środki na tego typu wydarzenia pozyskiwane są w znacznym sposób od podmiotów zewnętrznych, chcących wesprzeć imprezę, czy też wypromować się przy niej. Będziemy podejmować działania, aby w znacznie szerszym zakresie angażować wszystkie zainteresowane podmioty do współdziałania dla obopólnego dobra. Natomiast jeśli chodzi np. o takie imprezy jak „Festiwal Miodu i Chleba” w Kamieńczyku, którego drugą edycję będziemy mieli w tym roku – wszystkich chętnych już serdecznie zapraszamy, czy też wspomniana już „Noc Świętojańska na rokowo” – to w takich przypadkach będziemy zabiegać o dofinansowanie ze środków przeznaczonych na propagowanie działań związanych z naszą tradycją i zwyczajami. Pierwsze kroki w tym kierunku zostały już podjęte.

Czyli koncerty rockowe raczej będą w parku raz na rok?
- Nie, to jest kwestia znalezienia formuły na ich organizację. Już były u nas osoby, które chcą organizować podobne wydarzenia również np. koncerty hip-hopowe. Zwróciły się o pomoc w organizacji, ale wolą taką imprezę zrobić w innym miejscu niż „Hutnik”. Pojawiły się już konkretne propozycje, które wymagają tylko dopracowania szczegółów. Chodzi też o odpowiedni klimat do takiego koncertu.

Koncepcja na koncerty rockowe czy hip-hopowe jest, natomiast chcę zapytać o wyższą kulturę. Założenie w ośrodku jest takie, że przed zorganizowaniem jakiegokolwiek spektaklu robicie tzw. wysondowanie rynku.
- Na działalność stricte kulturalną jako ośrodek mamy bardzo ograniczony budżet. Dotacja organizatora jest przeznaczona na bieżące funkcjonowanie. Z opłat za zajęcia pokrywamy koszty np. potrzebnych materiałów, media, wynagrodzenie instruktorów zewnętrznych. Dodatkowo, projekt modernizacji ośrodka ograniczył w znacznym stopniu nasze możliwości zarobkowe. A więc wchodzą w grę tylko biletowane imprezy, pod warunkiem, że się sprzedadzą. Rzadko kiedy wpływy z biletów pokrywają wszystkie koszty związane z organizowaniem tego typu imprez. Na szczęście ten problem mają też inne podmioty, nie tylko ośrodki kultury, ale i ci, którzy nie mają gdzie występować. I tak np. teatry pozyskują na zasadzie grantów pieniądze i jeżdżą dzięki nim po Polsce. Jesteśmy już po wstępnych rozmowach właśnie z jedną z takich grup. Podpisaliśmy już wstępne porozumienie.

Jeśli chodzi o kulturę, to słowo „misja” idzie w odstawkę?
- To jest problem bardzo szeroki i nie ujmowałbym tego w ten sposób. Trzeba jednak zauważyć – gmina bardzo dużo pieniędzy przekazuje na imprezy i to różnorodne, skierowane do szerokiego grona odbiorców. Mowa jest tu chociażby o koncertach muzyki popularnej np. koncert zespołu Kombii, który odbył się w ramach obchodów Dni Wyszkowa, czy też wydarzenia te z tzw. wyższej półki takie jak Festiwal Operowo-Operetkowy, rokrocznie cieszący się ogromnym zainteresowaniem – a na którego kolejną, jubileuszową edycję zapraszamy już wkrótce. Uważam, że to również realizowanie misji. Chciałbym zauważyć, że organizatorami tych wszystkich wydarzeń, są w większości przypadków jednostki gminy, w tym oczywiście WOK „Hutnik” . Chcielibyśmy sprowadzać do Wyszkowa najwyższą kulturę, ale niestety, z własnych pieniędzy nie jest nas na to stać. Pozyskiwanie sponsorów na takie wydarzenia jest bardzo trudne, poza tym to są propozycje dla wysublimowanego grona odbiorców. Ostatni – „Monodram Emilii Krakowskiej” – tak znana aktorka nie przyciągnęła pełnej sali. Spektakl Andrzeja Seweryna nie sprzedał się w ogóle. Myślę, mimo wszystko, że oferta kulturalna i rozrywkowa Wyszkowa jest bogata i różnorodna i każdy może w niej znaleźć coś dla siebie.

Możemy teraz wejść na ogólny poziom dyskusji i stwierdzić, że w ogóle świat się zmienia i ludzie mają dostęp do tak wielu rozrywek, że jako ośrodek kultury macie po prostu dużą konkurencję.
- Coraz większą. Mogę tu podać przykład prywatnych szkół gry na instrumentach czy zajęcia taneczne. I dobrze. Zmusza nas to do innego spojrzenia na tę rzeczywistość. Zróżnicowanie naszej propozycji musi być na tyle duże, by każdy coś dla siebie znalazł – będziemy próbować naprawdę wszystkiego. Jeśli chodzi natomiast o ofertę, to największe zainteresowanie wzbudzają na pewno na kabarety i sztuka lekka, łatwa i przyjemna – to ludzi interesuje, dlaczego więc tego nie proponować? Z drugiej strony, będziemy próbować zapraszać do nas np. teatry, choć nie jest to proste. Wiem, że w Wyszkowie bardzo popularne są wyjazdy do teatrów i to już nie tylko do Warszawy, dlatego też prowadzimy starania, aby w przyszłym sezonie dać naszym mieszkańcom również i taką rozrywkę. Ta tendencja, zainteresowania teatrem w miejscowościach, gdzie nie ma stałej sceny, jest zauważalna też przez samych twórców, dlatego tworzą oni tak swój repertuar, aby z założenia mógł być prezentowany na innych deskach. Stają się one bardziej mobilne. Nasza scena, tym bardziej po przeprowadzonej niedawno modernizacji, może przedstawić prawie każde wydarzenie. Przykładem może być, wspomniane już wcześniej spotkanie z panią Emilią Krakowską, które było wielce sympatyczne i spotkało się z ogromnym entuzjazmem publiczności. Również pani Emilia bardzo miło wspomina to spotkanie. Odezwała się do nas niedawno, z serdecznymi podziękowaniami. To są rzeczy warte pokazania i w tę stronę będziemy próbowali na pewno zmierzać.

Jak się ma do kwestia pilnowania kosztów do zatrudnienia w ostatnim czasie nowych pracowników?
- Nasz projekt modernizacji obliguje do utworzenia nowych etatów – zgodnie z umową na dofinansowanie i musimy tego warunku dotrzymać. Poza tym, jeśli chcemy stworzyć animacje dla dzieci i rodziców, muszę mieć do tego odpowiednich pracowników. Liczymy też na cyfryzację kin – jeśli dostaniemy grant, to nasze kino będzie działało w zdecydowanie większym zakresie, do czego potrzebna jest odpowiednia obsada.

Kiedy kino cyfrowe może powstać?
- Staliśmy się już członkiem Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych, co jest warunkiem ubiegania się o pozyskanie dofinansowania. Niebawem składamy wniosek. Z tego co się dowiadywaliśmy, są szanse. Wszystkie duże kina w Polsce przeszły cyfryzację, teraz w ten sposób inwestuje się w małe ośrodki. Liczymy na to, że nam się też to uda,

By wytłumaczyć czytelnikom – cyfryzacja jest konieczna, ponieważ coraz mniej kopii filmowych powstaje na tradycyjnej taśmie.
- Tak. Na przykład film „Dziewczyna z szafy” – są jego trzy kopie analogowe na całą Polskę. Film „Bitwa Warszawska” na wyraźne żądanie małych kin pojawił się na zaledwie kilku kopiach analogowych, ale większość dystrybutorów w ogóle nie oferuje swych tytułów w wersji analogowej. Dziś możemy grać stare filmy, trudne w utrzymaniu i w złym stanie. Trzeba mieć też na czym grać – sprzęt, który mamy jest z lat 60., 70. ubiegłego wieku. Coraz trudniej jest o odpowiedni serwis, nie ma gdzie szkolić pracowników.

Poza kwestią dostępności do kopii, jest jeszcze kwestia lepszej jakości odtwarzanego filmu.
- Widzowie czasem zwracają nam uwagę na jakość. Tłumaczymy, że to jest stary sprzęt i takie kopie. Są osoby, którym nie przeszkadza, że taśma trzeszczy, film się zatnie, bo to tworzy klimat. Z drugiej strony to, że będziemy mieli „cyfrę” nie oznacza, że rezygnujemy z analogowych projektorów, bo w projekcie jest warunek, że musimy je utrzymać. Jeśli trafi się film analogowy, to również będziemy mogli go zagrać.

Rozmawiała
Justyna Pochmara

Komentarze

Dodane przez Pipi, w dniu 04.07.2013 r., godz. 09.59
"- Coraz trudniej jest o odpowiedni serwis, nie ma gdzie szkolić pracowników". Coraz trudniej jest o dobrych dyrektorów...
Dodane przez Zdzich, w dniu 04.07.2013 r., godz. 11.55
Tak zwolnił pan nieodpowiednią do dzieci Wiśniewską i przyjął odPOowiednią inną Wiśniewską. Aż huczy!
Dodane przez Bożena, w dniu 04.07.2013 r., godz. 21.16
Pani Wiśniewska odbije się jeszcze dyrektorowi czkawką... o jaką cyfryzację chodzi? tego mini kina czy doczekamy się kinowego sprzętu na sali widowiskowej.
Dodane przez Willi, w dniu 07.07.2013 r., godz. 23.27
Słabo ,waść coś dbasz o ten dom.....
Dodane przez sickboy, w dniu 08.07.2013 r., godz. 21.54
dom to masz pan prywatny!!! a to jest dom publiczny!:)to my za niego płacimy więc ma być otwarty dla nas!
Symbioza
Dodane przez Jan, w dniu 08.07.2013 r., godz. 23.58
Pani Jola Wiśniewska (osobowość niebanalna, doświadczenie, bezcenny profesjonalizm) zamieniona na zakompleksioną dziewczynkę z obciążeniem rodzinnej patologii (brak predyspozycji, zero kompetencji, ryczy dużo, mało mleka daje) - czy taka decyzja dyrektora jest słuszna? Na pewno NIE!!!!! Ręka rękę myje, a ocena mało zdolnego syna z historii wyższa. Każdy inteligentny będzie wiedział, o co chodzi - obopólne korzyści, SYMBIOZA JAKBY NIE PATRZEĆ!!! AŻ HUCZY!!!!
Dodane przez Golem, w dniu 09.07.2013 r., godz. 14.26
Mówi o tym słynne już hasło "zamienił stryjek siekierkę na kijek" (*kijek nieociosany)
Dodane przez Willi, w dniu 09.07.2013 r., godz. 23.09
Ną widzisz waść co ludzie piszą ? nie jest tak dobrze...

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta