Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 20 kwietnia 2024 r., imieniny Agnieszki, Teodora



Facebook

Lubimy się pokazywać. Lubimy się chwalić i opowiadać o sobie. Mówimy co mamy, gdzie byliśmy, kogo znamy i jacy jesteśmy wspaniali. Lubimy być widzialni, nie lubimy być niezauważalni.
Być może dlatego tak bardzo popularny stał się serwis społecznościowy Facebook. Łatwo się na nim zarejestrować, płacić nie trzeba, praktycznie mamy darmową reklamę własnej osoby.
Profil na Facebook mam. Niestety. informacji w nim na mój temat niewiele. Zdjęć nie wkleiłam tam żadnych i znajomych mam kilku zaledwie. Nie potrafię korzystać z tego, co Facebook oferuje. Nie wiem, co do czego służy i po co mi tyle kolorowych ikonek naokoło ekranu. Profil kiedyś sobie założyłam, gdy w nowo otwartym wyszkowskim sklepie promocja była polegająca na tym, że za kuponik ze sklepu i na taki z Facebook’a wydrukowany zniżkę na zakup ciuszków dostanę. Szkoda było nie skorzystać i tak się znalazłam na Facebook’u.
Dzieciaki moje profile na Facebook-u również posiadają. Pełnoletni kontroli nie podlega. Młodsza wie, że były czasy, gdy sprawdzałam co się dzieje u niej na profilu. Nie robiłam tego z czystej ciekawości, lecz z obawy że młode dziewczę głupot jakiś niechcący narobi. Nie raz kłótnie w domu były o znajomych, których nie zna, a w serwisie jej znajomymi się nagle stali. „Oszalałaś? Kim jest ten 30-letni facet, znasz go?” – pytam wściekła. „Nie. Nie wiem, kim jest” – odpowiada grzecznie dziecko. „Skoro nie wiesz, to po co do znajomych go dodałaś? Za mało Ci tych, których znasz w realnym świecie? Nie znasz, nie akceptujesz zaproszenia. Czy wy udział w jakimś wyścigu bierzecie, kto ma więcej znajomych?” – gadam jak nakręcona. Daję wykład na temat zdjęć, które na Facebook’u znaleźć można. Pokazuję leżące jak nimfy nastolatki w kusych sukienkach. Tłumaczę, że nikt ich podziwiać nie będzie, że takie są piękne, a jedynie nad ich głupotą się zastanowi. Próbuję wyjaśnić, że wklejenie kolejnego zdjęcia z sobotniej imprezy, wyjazdu do Egiptu, czy takiego z cudnej urody blondynem jest jedynie wyrazem próżności. Być może również to sposób na jakieś kompleksy. Pytam jej, co można robić na Facebook’u. „Gadać można. Można zdjęcia komentować” – odpowiada dziewczę. Komentować zdjęcia? Po co? Co pod takim zdjęciem napisać można? Jesteś śliczna, cudownie wyglądasz, kocham cię, zazdroszczę ci takich wakacji? Jeśli ktoś pisze „skomentuj moje zdjęcie” to chyba tylko po to, by pochwałę o sobie usłyszeć. Jeśli chcesz wiedzieć, co ktoś myśli na twój temat, to go zapytaj wprost, a nie w wirtualnym świecie. Palcem pokazuję jej idiotyczne opinie jakie o sobie nawzajem piszą i zabraniam wstawiać zdjęć, które nikomu tak naprawdę nie są potrzebne. Chce się pochwalić jaka jest piękna i gdzie była, niech do domu koleżanki zaprosi, zdjęcia pokaże i opowie o swoich przygodach. Nie rozumiem, dlaczego cały świat ma wiedzieć, gdzie spędziła poprzednie wakacje. Dziewczę się z lekka nabzdyczyło, ale ja swoim gadaniem zamierzony efekt osiągnęłam. Durnych zdjęć na Facebook’u nie ma, zdjęć koleżanek nie komentuje, znajomych ma tylu, że jestem w stanie uwierzyć, iż faktycznie ich zna. Kontrolować już nie muszę, wierzę że głupot żadnych nie zrobi.
Wiem jednak, że dla wielu osób Facebook jest nałogiem. Nie dotyczy to tylko osób młodych, chociaż to oni właśnie najbardziej są narażeni na tego typu uzależnienie. Nie rozumiem, jak można w wirtualnym świecie spędzać kilka godzin dziennie. Nie rozumiem, po co ciągle sprawdzać, czy ktoś do nas coś napisał i czy ktoś coś wkleił nowego. Zaczynam mieć wrażenie, że ich życie kręci się tylko wokół tego, co o innych przeczytają. Myślę sobie, że oni ciągle się zastanawiają, co nowego mogą napisać o sobie. Czy takie życie nie jest oderwane trochę od rzeczywistości?
Nie rozumiem, jak można godzinami siedzieć i bezmyślnie w klawiaturę stukać prowadząc pseudorozmowę. Czy nie lepiej założyć buty na nogi i w realnym świecie się spotkać?
Wiem, że każdy nasz ruch w świecie wirtualnym jest gdzieś odnotowany. Nawet jeśli coś wykasujemy i tak można to znaleźć. Jeśli coś napiszemy, nie wiemy tak naprawdę, kto i kiedy to przeczyta.
Myślę sobie więc, że skoro tak się dzieje, to jesteśmy ciągle pod czyjąś kontrolą nawet wtedy, gdy wylogujemy się i spać pójdziemy.
Zastanawiam się też, po co Facebook zbiera tyle informacji na temat osób, które z niego korzystają. Przeczytałam o studencie prawa z Austrii, który po likwidacji konta na Fecbook’u zwrócił się do siedziby serwisu z prośbą o udostępnienie mu danych, jakie zostały na jego temat zgromadzone. Student otrzymał płytę CD ze wszystkimi informacjami na temat jego aktywności, gdy był użytkownikiem portalu, w tym jego posty na profilu, korespondencję ze znajomymi, linki które „polubił”. Informacje te ciągle były przechowywane na serwerach Facebook’a, pomimo iż student szczęśliwym posiadaczem profilu od dawna już nie był.
Przypuszczać można, że Facebook to najbardziej szczegółowa baza danych o ludziach, ich rodzinach, kontaktach towarzyskich, nazwiskach które mieliśmy i które mamy obecnie, miejscach zamieszkania, pracy, nauki, podróżach i sposobie komunikowania się.
Dzisiaj profil na Facebook’u ma niemal taki sam wpływ na ludzi jak telewizja, czy radio. Nie wiem, czy cieszyć się z tego należy, czy też nie. Mnie przeraża, że filmik nagrany chociażby telefonem komórkowym, wrzucony na profil w mgnieniu oka może obiec niemal cały świat. Przeraża mnie, że dobrowolnie, dla zwykłego szpanu wrzucamy w sieć tyle szczegółowych informacji o sobie.
Profil na Facebook mają nie tylko ludzie, lecz również sklepy, gminy, powiaty i szkoły. Facebook daje możliwość szybkiej komunikacji. Jest metodą przekazania czegoś ważnego, pokazania czegoś szczególnego. Należy jednak zastanowić się, czy warto całą swoją prywatność wystawić na sprzedaż…

„Otóż krowa w oborze nie jest ani klientem ani właścicielem. Nie może niczego sprzedać. Nie ma do tego tytułu prawnego. Ma się dać doić, to wszystko. Dokładnie tak samo, drogi Jasiu, jest z Twoim profilem. Nie jesteś ani klientem Facebooka ani właścicielem swojego profilu. Nie możesz go nie tylko sprzedać, na dobrą sprawę nie możesz go nawet skasować, bo Facebook na zawsze kładzie łapę na wszystkim, co do niego wrzuciłeś. Dali Ci parę gównianych zabaweczek plus infantylne cieszenie się tym, ilu masz „znajomych”. Radośnie kliknąłeś na „zgadzam się”, oczywiście nie czytając tego, na co właściwie się zgodziłeś.” (Wojciech Orliński „Facebook niczym obora”).

Judyta
„Wyszkowiak” nr 23 z 4 czerwca 2013 r.

Komentarze

Dodane przez Zdzich, w dniu 23.06.2013 r., godz. 11.30
Zdaje się, że wielu młodych ludzi bez fb nie wyobraża sobie dziś życia...

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta