Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 28 marca 2024 r., imieniny Anieli, Sykstusa



Czym szczęście jest

„Jeśli chce się być szczęśliwym, nie wolno gmerać w pamięci”
Emil Cioran
Przyszła, jak zwykle z butelką wina. Zjawia się co kilka tygodni. Siada w kuchni, wyciąga nogi na krześle:
- Czy jesteś szczęśliwa? – pyta.
- Szczęśliwa? …. Nie wiem – odpowiadam.
- Nie wiem? Wiesz na pewno. Zastanawiałaś się, wahałaś zanim odpowiedziałaś. Czy jesteś? – dalej pyta.
- W niektórych sytuacjach tak. A ty jesteś? – pytam.
- Nie, nie jestem – pada szybka odpowiedź.
Swoimi doświadczeniami mogłaby obdzielić miasto całe. Los nie był dla niej łaskawy. Znamy się od zawsze. Niby się uśmiecha, niby żartuje. Myślami jest jednak zupełnie w innym miejscu. Znam ją tak długo, że nie pytając wiem, że coś jest znowu nie tak jak trzeba. Butelka wina stała się pusta i słyszę, że żyć jej się nie chce. Niby coś ma, ale radości wcale jej to nie przynosi. Od lat szuka swojego miejsca, szczęścia. Znaleźć jakoś nie może. Martwię się o nią, lecz pomóc jej nie potrafię. Mogę jej tylko wysłuchać i za czas jakiś znowu umówić się na plotki przy winie. Nostalgia jakaś po jej wyjściu mnie ogarnia.
Zaczynam się zastanawiać, co znaczy być szczęśliwym.
Na pytanie „Czy jesteś szczęśliwy?” część z nas bez wahania odpowie twierdząco. Część zastanowi się chwilę i powie „Nie wiem”. Część stanowczo powie „Nie!”. Jeśli ktoś się zastanawia nad z pozoru tak banalnym pytaniem, to szczęśliwy chyba nie jest.
Jeśli spytam „Dlaczego jesteś szczęśliwy/lub nieszczęśliwy?” odpowiadamy różnie. Niektórzy wcale nie wiedzą, co mają odpowiedzieć.
Dla jednych szczęściem jest to, że mają rodzinę, zdrowie, dzieci, pracę.
Dla innych sam fakt posiadania rodziny, czy dzieci szczęścia nie stanowi.
„Jeśli jesteś zdrowa, to jesteś szczęśliwa” – usłyszałam niedawno. Niby proste, niby logiczne. Gdy jesteśmy zdrowi, góry przenosić możemy. Od zdrowia naszego zależy, czy będziemy pracować, a co za tym idzie, czy będzie nas stać na zakupy, wycieczki, zwykłe życie.
Ale czy samo zdrowie może powodować uczucie bycia szczęśliwym?
„Kobieta szczęśliwa, to ta która urodziła dzieci. Jest wówczas również kobietą spełnioną. Czego więcej może chcieć od życia” – słyszę wywód mojego kolegi.
Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Są przecież kobiety, które dzieci nie mają z wyboru własnego lub dlatego, że los tak za nie zdecydował. Czy znaczy to, że nie są one szczęśliwe?
Czy jedynie przy dzieciach czujemy się spełnione? Czy spełnienia nie może nam dać inny aspekt życia naszego?
Jeśli jestem zdrowa, mam dzieci i pracę, to czy automatycznie jestem osobą szczęśliwą?
Idąc tym tokiem rozumowania większość ludzi na świecie powinna być szczęśliwa. Większość ludzi spełnia te kryteria. Dlaczego więc tak często na pytanie „Czy jesteś szczęśliwy?” słyszę odpowiedź „Nie” lub „Nie wiem”?
Być może nie doceniamy tego, co już posiadamy. Być może chcemy mieć więcej, dążymy do doskonałości, do stanu, w którym powiemy „Mam wszystko”.
Praca, którą wykonujemy wcale nie musi dawać nam satysfakcji. Skoro jej nie daje, to nie powoduje szczęścia jej posiadanie. Doceniamy to, że pracę mamy, gdyż w dobie wszechobecnego bezrobocia pracujemy często tam, gdzie uda się nam ją dostać. Być może nie czujemy się w niej spełnieni, gdyż zarabiamy poniżej minimum, bez umowy stałej, poniżej naszych kwalifikacji.
Rodzina, którą mamy też szczęścia dawać nie musi. Bezrobotny mąż w domu, żona, która zapomniała jak być kobietą, dzieci, które w szale młodzieńczego buntu zgubiły się gdzieś i więcej problemów nam przysparzają niż radości, na którą tak bardzo liczyliśmy. Wstydzimy się za nie często i z niecierpliwością czekamy dnia, kiedy same za swoje życie będą odpowiadały.
Mamy zdrowie, ale tylko to fizyczne. Psychicznie nie potrafimy poradzić sobie z problemami dnia codziennego. Popadamy w depresję, doły gigantyczne i nie wiemy, jak mamy się cieszyć z tego, co nas otacza.
Teoretycznie więc trzy kryteria najważniejsze mamy spełnione– pracę, rodzinę, zdrowie – brakuje tylko stwierdzenia „Jestem szczęśliwy”. Pojawiają się natomiast wątpliwości co do tego, co szczęście może powodować.
Pędzący na oślep świat, parcie na kasę, rzeczy materialne spowodowały, że tylko nieliczni czują się szczęśliwi. Tylko nieliczni mogą śmiało powiedzieć, że są zadowoleni z życia.
Z przyklejonym do twarzy uśmiechem mówimy „Jest dobrze”, chociaż wcale tak nie myślimy. Jeśli komuś mówimy, że jest nam źle, odbierani jesteśmy bardzo negatywnie. Jak więc można poskarżyć się komuś z nadzieją, że nas wysłucha, przytuli i chociaż wcale nie zrozumie, to nas chociaż pocieszy.
Być może wymysłem cywilizacji jest nieszczęście, które tak licznie wokół nas zapanowało. Może mając mniej, bardziej doceniamy to, co już mamy. Może wtedy dopiero cieszyć się potrafimy z rzeczy małych, czasami kompletnie błahych.
Zastanawiam się, że może to ciągłe oglądanie się za siebie, rozpamiętywanie tego co było powoduje, że nie odnajdujemy szczęścia. Może szczęście nie musi być namacalne. Bo przecież samochód, dom wielki czy kupione właśnie buty szczęścia nam nie dadzą. Dadzą nam radość, może satysfakcję jakąś, może poczujemy się lepsi niż inni, ale wcale nie jest powiedziane, że będziemy bardziej szczęśliwi od tych, co auta luksusowego mieć nie będą.
Bo przecież, gdyby rzeczy materialne powodowały, że szczęśliwi jesteśmy, to ich nagłą utratę odbierzemy tak, jakby ktoś nam szczęście ukradł. Jeśli jesteśmy szczęśliwi, to urwany obcas w bucie nie spowoduje depresji i braku chęci uśmiechania się. Być może spowoduje szczęście jeszcze większe, że w końcu nową parę bezkarnie możemy sobie zafundować.
Może szczęście nie trwa wiecznie, tylko chwilę. Może jest krótkie, ulotne i dlatego tak rzadko jesteśmy je w stanie zauważyć.
Może szczęście to uśmiech kogoś, skierowany w naszą stronę, miłe słowo, które usłyszymy znienacka, znaleziona przypadkiem dycha na ulicy. Może szczęście to dom, niekoniecznie taki prosto z żurnala, ale ciepły, czysty, nasz po prostu. Może szczęściem jest to, że po prostu jesteśmy.

„Rzeczy, które widzimy [...] to te same rzeczy, które istnieją w nas. I nie ma żad¬nej innej rzeczywistości prócz tej, jaką mamy w sobie. Dlatego też większość ludzi żyje tak nierealnie, ponieważ zewnętrzne obrazy uważają za rzeczywistość, a swego własnego świata wcale nie dopuszczają do głosu. Można być wtedy nawet szczęśliwym. Lecz z chwilą, gdy pozna się już raz tamto, inne, nie ma się już wyboru i nie może iść drogą, którą obiera większość. […] , droga owej większości jest łatwa, a nasza trudna”.
Hermann Hesse

Na koniec zdanie wypowiedziane na ławeczce w „Ranczo”: „Człowiekowi to w zasadzie dużo do szczęścia nie trzeba. Najważniejsze, żeby miał się z kim napić…” – a czego, niech każdy sam wybierze.

Judyta
„Wyszkowiak” nr 43 z 23 października 2012 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta