Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 08 maja 2024 r., imieniny Ilzy, Stanisława



Leśna tajemnica

[w:] "Wyszkowiak" nr 36/2009 z 8 września 2009 r.
Las jest krainą niesamowitą. Niesamowitą z punktu widzenia demonologii ludowej, sacrum i przypowieści związanych z tym obszarem.
Tereny, na których mieszkamy, są zalesione. Znajdują się tu, jak wiecie, kompleksy leśne Puszczy Białej i Puszczy Kamienieckiej. A w nich sporo pamiątek przeszłości, sporo starych opowieści, sporo magii ludowej.
– Nikt nie wie, że idąc lasem wprawny badacz może zobaczyć na przykład dawne bożnice słowiańskie – opowiada mi jeden z fascynatów leśnych duktów, z zamiłowania historyk i badacz dawnych czasów, dawnych śladów. – To symetryczne skupiska starych dębów, zasadzonych kiedyś na okręgu. Teraz są zarośnięte innymi starymi drzewami, dlatego nie widać ich od razu. Giną w kolejnym, nałożonym na nie krajobrazie. To jest oczywiście zupełnie naturalna rzecz, tym bardziej ciekawie poszukuje się znaków dawnych kultów w lesie – dodaje badacz.
Od lat spaceruje po pobliskich lasach. Wie na przykład, gdzie znajdują się podwaliny starej karczmy z czasów napoleońskich. Wie, gdzie są zapomniane miejsca pochówku.
– Lasy mają swoje tajemnice – mówi. – Dlatego najlepiej spacerować po nich w dzień. Bo nocą stają się niebezpieczne.
Las, owiany legendami i domniemaniami – co też dzieje się wewnątrz jego mroków, stanowił zawsze krainę fantastyczną, której przypisywano szereg tajemniczych sytuacji lub zdarzeń.
To zapewne za sprawą wielkiej ilości drzew, ciemności leśnej oraz tego, że las bardzo często potrafi płatać figle i to nawet doświadczonym wędrowcom czy poszukiwaczom grzybów. Jako dziecko słyszałam wiele opowieści o lesie. Jako dorosły również, lecz już nie fantastycznych czy bajkowych, ale z dziedziny przygód, które przytrafiały się myśliwym lub leśniczym.
– Las może człowieka polubić bądź nie. I na to nie ma nikt wpływu. To zależy od jakiegoś rodzaju osobowości – mówił mi kiedyś pewien leśnik, człowiek, który w lasach całej Polski spędził swoje życie. Twierdził też, że do lasu trzeba mieć pokorę.
– Inaczej las nas zniszczy. Zabawi się nami i przysporzy wielu nieprzyjemności – powiedział. – Las ma swoje zwyczaje. Zagłuszanie jego ciszy lub zbytnia ingerencja w jego prywatność, może spowodować dziwne sytuacje.
Zgadzam się z tą teorią, ponieważ miałam kiedyś taką sytuację. Oczywiście, nie naruszyłam świętości lasu, niemniej jednak mojej wędrówce towarzyszył dreszczyk emocji.
W okolicach Długosiodła wybrałam się na konną przejażdżkę w tamtejsze lasy. Lasy wokół Długosiodła stanowią ogromny obszar, okraszony co pewien czas starymi leśniczówkami bądź miejscami mordów ludności w czasie II wojny światowej.
Są rozległe, dlatego łatwo w nich zabłądzić.
Jechałam na swoim ogierze dłuższy czas, pamiętając drogę, aby spokojnie po niej wrócić.
Z uwagi na to, że podróż była długa, czujność na kierunek, którym podążałam, musiała być wzmożona.
Ponieważ wiele razy podczas rajdów konnych mi i moim znajomym zdarzało się gubić drogę. Chociaż na pierwszy rzut oka wydawało się, że wszystko jest w najlepszym porządku.
Tamtego dnia las tak bardzo upodobnił się do siebie, że straciłam panowanie nad kierunkiem. Dowiedziałam się o tym wtedy, kiedy chciałam już wracać. Las stał się zaprzeczeniem drogowskazów. I dlatego wszystko układało się niepomyślnie. Szlaki i dukty, które wyglądały tak samo, okazywały się być zupełnie innym kierunkiem. Długo krążyliśmy z ogierem po szlakach, zanim zobaczyliśmy znajomą kępę drzew.
– Las potrafi zgubić człowieka a najgorsza jest wtedy jego cisza – mówił mi znajomy leśnik.
Podczas poszukiwania na koniu drogi powrotnej, faktycznie cisza była przejmująca. Słuchanie jedynie swojego oddechu oraz końskich kopyt pozwala zrozumieć, jaką moc ma przyroda i jak człowiek jest bezsilny wobec jej obecności.
Koniec końców drogę powrotną znaleźliśmy. Co prawda wyjeżdżając z zupełnie innej strony, niż sądziłam, ale ważne było dotarcie do celu, czyli wyjścia.
Na mojego maila przychodzi dużo opowieści czytelników na tematy związane z metafizycznymi doznaniami podczas różnych wędrówek. Są ciekawe i pouczające. Niejedne mogą stanowić kanwę powieści lub filmu grozy. Dlatego trzeba uważać, zapuszczając się samotnie w rejony przyrody.
– Trzeba mieć czyste sumienie, miłość do ludzi i zwierząt. A najlepiej przed wyprawą do lasu pójść do kościoła i pomodlić się i dać na ofiarę – mówi moja znajoma szeptunka z okolic Białostocczyzny. – Wtedy złe nie będzie kroczyć za nami, a z wędrówki będzie tylko sama przyjemność.
To słuszne słowa. Czynienie dobra zawsze popłaca. Nawet podczas wypraw do lasu na grzyby.

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta