Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 09 maja 2024 r., imieniny Bożydara, Grzegorza



Odgłosy i obrazy z innych wymiarów

[w:] "Wyszkowiak" nr 29/2009 z 21 lipca 2009 r.
Wiele legend krąży po nadbużańskiej okolicy. Bardzo interesujących. I niesamowitych. Wiążą się z przypowieściami, dopowieściami i opowieściami. Każde z pokoleń dopisuje swoje wyobrażenia lub przeżycia do istniejących już podań. Wakacje są momentem na przyjrzenie się starym legendom i podaniom tych ziem, ponieważ na Mazowszu teren nadbużański jest rejonem najbogatszych kolekcji folklorystycznych podań. Ponoć w Turzynie istniał kościół, który zapadł się pod ziemię i do tej pory można usłyszeć bijące dzwony.
– Ale tylko wtedy, kiedy jest gęsta mgła lub pada deszcz – mówi jeden z mieszkańców tej niewielkiej miejscowości. Również liczne kapliczki, rozsiane na rozstajach dróg, które można oglądać co rusz mijając krajobrazy pod Wyszkowem, mają swoje magiczne znaczenie.

Stawiano je tam, gdzie sądzono, że grasują demony – na krzyżówkach wiejskich szlaków. Zawsze rozstaje dróg były obszarem, określanym jako amorficzny. Tam gromadziły się diabły i złe moce, zaś kapliczki miały za zadanie „okiełznać” dzianie się „zła”.
Zjawiska pojawiania się innych wymiarów na rozstajach dróg były szczególnie widoczne podczas silnych wiatrów: diabelskie chichoty, łkania porońców (czyli dzieci, które nigdy nie przyszły na świat), śpiewy niedobrych rusałek, czekających na zabłąkanych wędrowców.
Wsłuchiwanie się w ciszę na rozstajach dróg miało też swoje znaczenie magiczne. Z owej ciszy wróżono. Jeśli panna młoda usłyszała śpiew kobiecy, zwiastowało to dla niej szczęśliwe pożycie małżeńskie. Głęboki tragiczny śmiech oznaczał złą wróżbę dla związku.
Kapliczki na rozstajach miały strzec ludzi przez obcymi wpływami zaświatów. Ale kwiaty zanoszono tam tylko w dzień, przy pełnym słońcu i w towarzystwie jeszcze kogoś, aby nie być samemu w tych trudnych magicznie miejscach.
Pamiętam kiedyś moją wyprawę konną. Był listopad, jechałam po polach na moim ukochanym wierzchowcu i przyjacielu – Dukacie, u rasy śląskiej. Bardzo odważny i wytrzymały, jest odkąd pamiętam znakomitym towarzyszem moich wypraw, ale również niegdyś towarzyszem w konnych zmaganiach sportowych. Słowem – jest uniwersalny.
Zbliżałam się akurat do miejsca, o którym opowiadali starsi ludzie, że tam straszy. To rozstaj dróg, głęboko w polach, na których ustawiona jest kapliczka. Na kapliczce zostało niegdyś napisane: „Boże, uchowaj nas przed złem” i podany rok 1956.
O kapliczce słyszałam, że postawili ją żołnierze, którzy patrolowali to miejsce i również odczuli przemożny lęk.
Otóż owego listopadowego zmierzchu, około godziny 16 po południu, kiedy jest już szaro, a ciemności i wilgoć mieszając się w jedną całość powietrza, tworzą dość ponury krajobraz, dotarłam do kapliczki.
Dukat, który jak każde zwierzę, jest wrażliwy na świat pozazmysłowy, zaczął zachowywać się nerwowo. Spojrzałam przed siebie. W listopadowych mgłach zobaczyłam, że koło kapliczki coś, a raczej ktoś, stoi.
Kiedy znacznie zbliżyłam się w stronę zjawiska, mogłam już spostrzec wyraźnie, że to dziecko, około 7–letnie z drewnianym wózkiem na kółkach.
Przestraszyłam się z lekka, ponieważ o tak późnej porze, na takim pustkowiu, samotne dziecko mogło oznaczać jedno – spotkanie z nieznanym. Koń był coraz bardziej nerwowy. W końcu stanął i nie chciał dalej iść. Również zaskoczony, jak i ja, bał się postaci nieoczekiwanie stojącej przy kapliczce. Byliśmy na tyle blisko, że mogłam zapytać chłopca z drewnianym wózkiem:
– Kim jesteś ?
Na to on odpowiedział:
– Mam na imię Piotruś.
– Co tu robisz?
– Mama wysłała mnie, bo mam położyć kwiaty, żeby tu nie straszyło
– odparł.
– Mieszkam tutaj, w tej najbliższej wsi.
Też patrzył na mnie przestraszony, teraz on zapytał:
– A pani żyje?
– No pewnie. Nie jestem duchem – uśmiechnęłam się. – Myślałam, że ty nim jesteś. Ileż to ciekawych sytuacji można doznać w bogatym folklorystycznie rejonie Polski. Spacerując po tych wszystkich miejscach, odnajdując je nawet zupełnie krajoznawczo i kolekcjonersko, warto wzbogacić wakacyjny wypoczynek oraz wakacyjne doznania. W końcu wakacje z duchami zawsze były fascynujące – w kinie i w literaturze.

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta