Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 08 maja 2024 r., imieniny Ilzy, Stanisława



Kultura po polsku

[w:] "Wyszkowiak" nr 23/2009 z 9 czerwca 2009 r.
Polska jest krajem kontrastów. I to tak potężnych, że czasami ludzie z innych krajów, przeróżni przybysze, goście, zagraniczna rodzina- zadziwiają się panującymi u nas obyczajami a raczej ich brakiem.
Okazuje się, że na przykład poczucie tzw. kultury ogólnej stoi w kraju nad Wisłą pod znakiem zapytania. Ale aby zanalizować oznaki braku kultury, należy ją zdefiniować.
Otóż do zjawisk kulturalnych należy np. mówienie „dzień dobry” i „do zobaczenia”. To jest wręcz nakaz dla człowieka, który nawet kultury jako takiej w swoim życiu nie stosuje. U nas natomiast nawet ten imperatyw- nie istnieje. A jak istnieje, to bardzo rzadko.
Posłuchajmy, co na temat dziwny polskich zachowań mówią przybysze z innych części świata:
- Wchodzę do sklepu w Warszawie. Uśmiecham się do ekspedientek. Pozdrawiam z rana. Zamiast tego zastaje mnie martwa cisza. Skrzywione twarze. A potem nikt na mnie nie zwraca uwagi, kiedy chcę np. zapłacić w kasie za produkty. I czekam strasznie długo, chociaż nikogo nie ma koło mnie w kolejce – opowiadał kiedyś swoje refleksje po wizycie w Polsce mój znajomy z USA. – To dziwny kraj. U nas uśmiechanie się do ludzi przy załatwianiu spraw, jest obowiązkiem. Bo świadczy o naszej kulturze osobistej. U nas mówi się „ja mam kłopoty, ty masz kłopoty. Po co jeszcze być dla siebie niemiłym, skoro można być miłym i będzie nam o tyle w życiu łatwiej”.
Prawdziwy szok przeżyła również Patrycja, pochodząca i mieszkająca w Rumunii, którą poznałam podczas pewnej wycieczki.
- Miałam sprawy do załatwienia w Warszawie. I wynajęłam tam mieszkanie na miesiąc. Przychodzili do mnie znajomi, starałam się być miła dla nowych sąsiadów. Pozdrawiałam ich, mówiłam „dzień dobry”. Zamiast tego nikt mi nic nie odpowiadał. Nikt nie reagował na moje uprzejmości. Sąsiedzi z mieszkania obok udawali, że mnie nie widzą i nie znają. A przecież zwiedziłam cały świat, mam obycie. Z taką nieżyczliwością nie spotkałam się nigdzie. U mnie w kraju też nie. A może to taka tu jest kultura. Kultura obojętności? – zastanawia się.

Polacy, którzy mieli sposobność mieszkać za granicą, po powrocie do Polski, są prawdziwie sfrustrowani zastaną rzeczywistością mentalną.
Mam zaprzyjaźnioną pewną parę z Katowic. To starsi już ludzie. O prawdziwie angielskim stylu bycia, ponieważ on, czyli Janusz, urodził się w Londynie, jego dziadek był Brytyjczykiem.
W Anglii, w różnych jej częściach, para mieszkała przeszło czterdzieści lat.
Na powrót do domu w Katowicach zdecydowali się dlatego, ponieważ zachorowała ich jedyna rodzina w Polsce, czyli bardzo sędziwa już ciotka. Prosiła ich o powrót i opiekę nad nią.
Z entuzjazmem zdecydowali się na przyjazd.
Oczywiście przeżyli głęboko pojętą frustrację obyczajami i zachowaniami ludzi.
- Stoję na przystanku – opowiadał mi ze smutkiem Janusz. Bardzo dystyngowany, pomocny obcym, po prostu dusza człowiek. – Jest ponuro i szaro. Wszyscy jadą do pracy. Jadę też i ja. Stoimy na przystanku. Kiedy podchodzę do grupy ludzi, to uśmiecham się do nich. Mówię im „dzień dobry”. Odwracają się ode mnie plecami. Skrzywieni i niezadowoleni. Czuję się, jak wariat. Przypominam sobie wtedy, jak opowiadała mi moja żoną, która przecież w Katowicach wychowała się, a do Anglii wyjechała w wieku dwudziestu pięciu lat, że będzie nam ciężko, kiedy przyjedziemy do Polski. Nie wierzyłem jej. Jak może być ciężko, skoro wszystko, co chcemy od świata, mamy w sobie.
- Janusz, wychowany na zachodzie, nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo się myli- mówi jego żona. – Tu w sobie możesz mieć bardzo dużo, ale tym gorzej dla ciebie. Nie lubimy w Polsce nadprzeciętności. I to wszystko - kwituje.


Dlatego trudno żyje się w kraju, gdzie człowiek dla człowieka jest wilkiem.
Nie wiadomo, z czego to wynika. Różni specjaliści głowią się nad tym. Ostatnio słyszałam opinię, że po prostu cywilizacyjnie jesteśmy jeszcze bardzo opóźnieni. Z różnych powodów: zaborów, komunizmu, wojen, segregacji i wykańczania ludności, przeróżnych procesów rusyfikacji, germanizacji i innych. To spowodowało zanik cech, pomagających ucywilizować się.
Tak, jak jest, to nie nasza narodowa cecha, ale cecha wynikająca z burzliwej historii. Niemniej jednak starajmy się siebie naprawiać. I będzie nam się lżej żyło obok siebie.

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta