Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 08 maja 2024 r., imieniny Ilzy, Stanisława



Zaprzeczenie sobie

[w:] "Wyszkowiak" nr 19/2009 z 12 maja 2009 r.
Wystarczy tylko jeden gest w życiu, aby zaprzeczyć wszystkim głoszonym przez siebie słowom i hasłom. Aby zaprzepaścić budowaną latami pozycję intelektualną lub mistrzowską. Wystarczy tylko jeden gest, aby na zawsze stracić autorytet.
Prasa brukowa od wielu miesięcy epatuje nowym związkiem znanego polskiego aktora, którego nota bene bardzo szanowałam z również znaną twórczynią teatru tanecznego a wręcz tanecznej rewii- rewii oczywiście na warunki polskie.
Mowa o Janie Nowickim i Małgorzacie Potockiej, którzy, jak donosi „Twoje Imperium”, „Gala” i wirtualnie wszechobecny portal plotkarski Pomponik lub Plotka. Pl oraz inni- postanowili związać się węzłem małżeńskim na stare lata.
Miłość – jak donoszą wieści – wybuchła nagle. Po 30 latach od pierwszego spotkania oraz gorącego romansu.
Widzę Jana Nowickiego, będącego dla mnie autorytetem jako aktor i jako człowiek z poglądami, który gości w telewizyjnych, żenujących programach dla kobiet wraz z Małgorzatą i opowiada o związku. A potem widzę za szybami kiosków tych dwoje w stylizowanych pozach na okładkach magazynów plotkotwórczych, jak nadal opowiadają o swojej miłości.
Odczuwam niesmak. O ile Małgorzata Potocka właśnie z takimi działaniami mi się kojarzy (bo dla reklamy prywatnego teatru zrobi się wiele a nawet wszystko), tak Janowi nie mogę tego wybaczyć.
Rozmawiałam z moim Przemkiem o Nowickim.
- Zaprzeczył sobie. Całe życie mówił co innego, a zrobił co innego - skwitował Przemek.
Niesmak odczuli również ludzie ze środowiska aktora. Ludzie ze środowiska Potockiej- ucieszyli się, bo to im dodało splendoru. Jak również samej twórczyni polskiej rewii. Bo Nowicki to postać. I to z tych lepszych a nie „braci Mroczków”.
Ci ze środowiska Nowickiego zmartwili się, bo to im splendor zabrało.
Sytuacja planów małżeńskich asa polskiego aktorstwa jest sprawą nie prywatną, ale ideologiczną.
- Bo przecież Jan Nowicki mówił takie ciekawe rzeczy. O szanowaniu się. O nie gonieniu za rozgłosem. O starzeniu się z godnością mężczyzny, który ma w sobie na tyle siły wewnętrznej, aby nie eksponować i nie głosić swojej rzekomej atrakcyjności, poprzez wystawianie na widok publiczny różnych swoich prywatnych spraw- mówił jeden z naszych kolegów.
Potem rozmawialiśmy jeszcze z innymi znajomymi. Oni też pozostali rozczarowani.
Marta Meszaros- skądinąd wybitna węgierska reżyserka, z którą Nowicki był związany ogrom swojego zawodowego i prywatnego czasu i o której tak wspaniale opowiadał, odeszła w cień przeszłości bezszelestnie. A aktor wyruszył do tabloidów, opowiadając o szczęściu współżycia z Potocką.
Jak stwierdziliśmy ze znajomymi podczas długich rozmów na temat postaw życiowych, w zasadzie nie chodzi tu o małżeństwo i o panią Małgorzatę, bo w końcu każdy wybiera sobie partnera na miarę swoich własnych wartości lub poziomów intelektualnych. Co prawda Leon Niemczyk, również wybitny polski aktor, koneser kobiet i ich znawca powiedział, że:
„O nas mężczyznach, świadczy kobieta, z którą jesteśmy, bo to ona pokazuje światu sobą, jakimi facetami jesteśmy my”, ale chodzi tu bardziej o niezrozumiałą dla fanów intelektu Jana Nowickiego, chęć bycia znowu popularnym. I to w taki sposób.
Pewnie wszyscy wiecie, a jak nie, to się dowiecie, że z gazetami tabloidowymi trzeba się układać. Nie przychodzą same i nie mówią: zrobimy wywiad i sesję. Przychodzą aktorzy i tancerze i mówią: mamy coś ciekawego do pokazania. Żenimy się. Rodzimy. Mamy depresję. Zostaliśmy zdradzeni. Rozwodzimy się. Zróbcie z nami wywiad. Zróbcie sesję. Zapłaćcie nam jeszcze za to. A płacą. I to słono. Opłaca się opowiedzieć. Pieniądze spłyną. Również sława. Odświeży się.
Rozmowy takie wyglądają okropnie. Mniej więcej jak handlowanie bydłem na targu lub pobrzmiewają w sutenerskich klimatach.
I dlatego umiejscowienie ikony polskiego aktorstwa w takich pejzażach popkultury i to w polskim, peryferyjnym, bardzo nędznym wydaniu- jest żałosne. I przerażające.
Powstaje zatem pytanie do Czytelników: „ czy jednym uczynkiem można przekreślić swój autorytet?”
Bo autorytet to pewna postawa życiowa. Błędy można popełniać, jak już wcześniej pisałam w felietonach. Ale czy świadome zaprzeczenie opowieściom całego swojego życia jest błędem czy już wyborem pomiędzy: „być czy mieć”?
I czy osoba naprawdę wielka ma taki dylemat?

Daria Galant

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta