Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 19 marca 2024 r., imieniny Bogdana, Józefa



Kryzys zaufania. Kryzys wspólnoty

Smutne czasy nadeszły. Nikt nikomu dziś nie ufa. Wszyscy podejrzewają innych o ukryte zamiary, złe zamiary. Ludzie stoją z boku uważając, że życie ich nie dotyczy, zamykają się w swoim własnym świecie nie dopuszczając do niego nikogo. Coraz bardziej się izolując. Nie są to jednostkowe przypadki, ale już bardzo widoczna tendencja, która musi niepokoić.
Od wielu lat staram się obserwować nasze zachowania społeczne z zawodowego i naukowego punktu widzenia. Muszę przyznać, że zmiana jaką widzę w ciągu ostatnich kilku lat jest dla mnie przerażająca. W społeczeństwie zwykle ludzie pracują, zarabiają na życie poprzez wykonywanie różnych czynności. Jedni wykonują zawód wyuczony, robią coś, co potrafią. Inni realizują swoje pasje czy zainteresowania przeobrażając je we własny sposób na życie. Jeszcze inni przypadkowo trafiają do jakiegoś zawodu i męczą się przez całe lata marząc o innej drodze. Ktoś jest sprzedawcą, ktoś dziennikarzem, inny uczy dzieci albo leczy ludzi. Każdy kupuje chleb, jabłka, mleko, płaci za energię, ogląda telewizję, a czasem nawet kupi gazetę. Ktoś inny piecze chleb albo produkuje śrubki czy hoduje krowy, aby było mleko. Tak było przez lata. Wszyscy żyli razem, każdy był elementem społeczeństwa – wielkiej wspanialej maszyny, którą napędzały ambicje i dążenia jednostek. Napędzały marzenia. Dziś jakoś dziwnie świat się zmienił. Ludzie boją się siebie wzajemnie i kompletnie boją się sobie zaufać. W innych nie widzimy już szansy, ale zagrożenia. Wszyscy przyglądamy się aneksji Krymu, walkom na Ukrainie, wojnie w Syrii, nalotom w Gazie i czujemy, że to nas nie dotyczy. Przyglądamy się setkom zerwanych na Podkarpaciu dachów i czujemy, że to nas nie dotyczy. Oglądamy wypadek samochodowy i czujemy, że to nas nie dotyczy. Obserwujemy jak tysiące ludzi straciło wszystkie oszczędności w nieuczciwym banku. Jak staruszce wykradają ostatni grosz powołując się na wnuka w wielkiej potrzebie. Stoimy z boku i czujemy, że nas to nie dotyczy. Wszyscy dziś wszystko wiedzą o innych, a informacje jeszcze nigdy nie były tak powszechne. Każdy ma tysiące znajomych w swoim komputerze i aż dziw, że nikt nikomu nie ufa. Bardzo łatwo dziś o hasła przeciw czemuś. Gorzej być za. Bardzo trudno być za czymkolwiek. Bardzo łatwo krytykować i obalać. Gorzej coś zaproponować. Jeszcze nigdy tak otwarcie nie padały sądy, oskarżenia i wyroki. Każdy ma swoje zdanie i żyje w przeświadczeniu o jego wyższości. Każdy ma swój pogląd, którego broni i zwalcza tych, co poglądy mają inne. Zupełnie nie zastanawiając się nad sensem swoich działań. Wielu z nas nie dopuszcza do siebie możliwości, że inny może nie mieć złych zamiarów. A podejrzenie o zamiary dobre w zasadzie się nie zdarza.

Dziś niewielu myśli, że piekarz piecze chleb, aby był smaczny i chętnie kupowany. Żyjemy w przeświadczeniu, że piekarz dosypuje polepszaczy, aby zniszczyć naszą wątrobę. Dziś już lekarz nie leczy chorych, aby byli zdrowi, tylko wystawia recepty dla prowizji od firm farmaceutycznych. Dziś nikt już nie sprzedaje samochodu, bo chce kupić nowy, tylko po to, aby wcisnąć nam grata, z którym będą problemy. Dziś już nikt nie pomyśli, że w jego mieście zbudowano chodnik, bo był potrzebny, tylko po to aby dostać łapówkę. Dziś już nawet wielka niegdyś duma – orkiestra świąteczna przez wielu uznawana jest za przekręt. Niektórym trudno uwierzyć, że można zebrać miliony, aby pomagać innym i nie próbować nic ukraść. Z jednej strony oskarżenia grzmią z ambony, że tysiące ludzi na festiwalu WOODSTOCK musi być przestępcami albo co najmniej narkomanami. Z drugiej strony oskarżenia – jeśli ksiądz pracuje z dziećmi to na pewno jest w tym drugie dno. Strach pomagać innym, strach pracować z dziećmi, strach zbudować chodnik, strach wystawić receptę, strach pojechać na festiwal, strach upiec chleb, strach pomóc wnukowi, strach wesprzeć innych… dokąd nas to doprowadzi ?

W zdumieniu patrzę jak wszyscy atakują wszystkich. Wszelkie przejawy inicjatywy dla zasady bez podstawy posądzane są o złą wolę. Strasznie ostatnio zgorzknieliśmy wszyscy. Nie ufamy sobie wzajemnie, boimy się siebie, i to coraz bardziej. Smutne to, ale mam nadzieję, że przejściowe. Musimy jakoś przełamać tę niemoc i spróbować wspólnie żyć. We wspólnocie dużo łatwiej jest przetrwać trudne czasy i wiele przyjemniej żyć jest w łatwiejszych. Doceniajmy to, co inni robią dla nas. Warto się czasami zastanowić zanim bezpodstawnie oskarży się drugiego człowieka. Warto wspierać dobre rzeczy zamiast wyśmiewać te, których nie rozumiemy. Warto zaufać innym, bo to musi się opłacić. Warto budować wspólnotę wokół jakiegoś celu, bo to rodzi kapitał społeczny, który napędza wszystko. Warto popierać dobre akcje nie zważając na to, jakie intencje ktoś nieodpowiedzialny będzie nam za to przypisywał. Ostatnio w tych całych smutnych spostrzeżeniach dostrzegłem światełko w tunelu, które dodało mi otuchy i natchnęło nadzieją. Cała Polska zjednoczyła się w akcji wspierania polskich rolników, którzy jako jedni z pierwszych padli ofiarami wojennych aspiracji Putina. Warto przypominać, że właśnie Polska najtwardziej stanęła w obronie Ukrainy i warto przypominać, że właśnie polskie rolnictwo za to zapłaci. Bardzo podoba mi się jak na każdym kroku przypomina się o polskich jabłkach, wieprzowinie, kapuście i kalafiorze. W tej akcji zjednoczyli się wszyscy internauci, emeryci, robotnicy, rolnicy i politycy różnych opcji. Wielka rzecz dla jednych została, jak zwykle, skrytykowana przez innych. Ci, którzy nic mądrego sami nie potrafią wymyśleć drwią z jednej z najszerszych akcji społecznych ostatnich lat. Zupełnie nie rozumieją jak ważne w tej chwili dla naszego kraju jest utrzymanie produkcji rolnej. Kierunek rosyjski to znacząca część naszego eksportu, a nasz eksport to w znacznej mierze produkty rolne, które dziś niestety pozostają bez zbytu za granicą i musza być zagospodarowane w Polsce. Każdemu wolno krytykować, ale krytycy tej akcji chyba zapomnieli albo nigdy nie wiedzieli, że Polska niestety nie jest potęgą wysokich technologii. Nie mamy też gazu, nie mamy ropy, nie mamy uranu, nie mamy złota. Naszym złotem jest produkcja rolna będąca podstawą naszego eksportu. Warto czasem choć przez chwilę zastanowić się nad tym, czym jest wspólnota, czym jest jedność. Warto się zastanowić, jaki będzie efekt likwidacji plonów. Co to będzie znaczyło dla nas, tu na Mazowszu, gdzie produkcja rolna jest bardzo duża. Bez pieniędzy za warzywa, owoce i mięso nie będzie wynagrodzeń za pracę. Bez pieniędzy za pracę nie będzie na chleb, benzynę, buty, fryzjera i książki, a tym bardziej na gazetę zwłaszcza tę, w której kpią z tego, że ktoś chce coś zrobić dla innych i namawia do budowania wspólnoty. Dużo trudniej jest pomyśleć niż bezmyślnie krytykować. Warto być razem w słusznej sprawie.

B. Bodio
„Wyszkowiak” nr 33 z 19 sierpnia 2014 r.

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta