Menu górne

REKLAMA

  • Reklama
Dziś jest 28 marca 2024 r., imieniny Anieli, Sykstusa



Jest we mnie harmonia i szczęście

(Zam: 22.03.2017 r., godz. 14.06)

Zbuduj siebie, bo należy ci się wszystko, co najlepsze od życia – to dewiza Olgi Pietrzak, która w Wyszkowie prowadzi klub „Bądź FIT”, a od niedawna pracuje także jako coach przekazując uczestnikom wiedzę, pozytywną energię i motywację do zawodowej i osobistej zmiany.

„Wyszkowiak”: Na Facebooku, ale też podczas szkoleń pokazujesz charakterystyczne dwa zdjęcia – siebie sprzed pięciu lat i siebie, o wiele szczuplejszą, dziś. Ktoś, kto Cię nie zna mógłby powiedzieć, że to dwie zupełnie różne osoby. To dowód na to, że wiesz, przez co przechodzą Twoi podopieczni. Żeby jednak nastąpiła zmiana, najpierw trzeba podjąć tę kluczową decyzję „tak, chcę zmienić coś w swoim życiu”. Jak było w Twoim przypadku – czy decyzja o odchudzaniu to był impuls, czy dojrzewała w czasie?
Olga Pietrzak:
– Jeśli chodzi o wygląd fizyczny, to faktycznie to był impuls. Nigdy wcześniej nie stawałam na wagę, ale musiałam zacząć częściej kupować ubrania i to coraz większe. Kiedy się okazało, że muszę kupić rozmiar 40, który nosiła moja mama, to był dla mnie sygnał, że coś nie jest tak z moim ciałem. Wtedy zdecydowałam, że pójdę do trenera odżywiania, który powie mi, czy moja waga jest w porządku i co się może wydarzyć z moim ciałem, jeśli mój rozmiar ubrań będzie się powiększał. Trener zrobił mi kompleksową analizę składu ciała – powiedział mi, jaki jest poziom tkanki tłuszczowej, tłuszczu wewnętrznego, tkanki mięśniowej, nawodnienie organizmu. Okazało się, że mój organizm jest starszy o rok od mojego metrykalnego wieku. To był dla mnie szok. Miałam 22 lata – byłam młodą osobą, a mój organizm był już starszy ode mnie. To był dla mnie wystarczający impuls, że muszę coś zmienić w swoim życiu, muszę zmienić sposób odżywiania. Kiedy z perspektywy czasu patrzę na swoje zdjęcie, to myślę, że wtedy byłam dużo starszą osobą niż jestem obecnie.

Mówisz, że to był impuls, ale proces dochodzenia do wymarzonej wagi to wzloty i upadki. Czego podczas tego procesu się nauczyłaś? Co to doświadczenie daje Ci teraz, kiedy pomagasz innym w redukcji wagi?
– Odchudzanie u większości to wzloty i upadki, bo nigdy nie ma idealnego momentu na odchudzanie, branie ślubu, zachodzenie w ciążę, czy zakładanie działalności gospodarczej itp. Pod koniec sierpnia podjęłam decyzję, że będę się odchudzać, a we wrześniu w mojej rodzinie jest dużo imprez: urodziny chrześnicy, bratanicy, wesela i inne imprezy. Co jest podczas takich uroczystości? Jedzenie, które w ogóle nie sprzyja redukcji wagi. Ja nie zwracałam na to uwagi (tzn. ciągłe imprezy i towarzyszące temu kaloryczne jedzenie) – podjęłam decyzję i się jej po prostu trzymałam. Owszem, były momenty, kiedy nawet najbliższa rodzina mnie zniechęcała mówiąc „po co ci odchudzanie, przecież nie wyglądasz aż tak źle”. Wiedziałam, że nie mogę ich słuchać, nie mogę brać do siebie tych słów, muszę podążać za celem, który sobie wyznaczyłam, czyli wrócić do rozmiaru ubrań 36-38. Wiedziałam, że jeśli nie zmienię swoich nawyków żywieniowych, będę nosiła rozmiar ubrań kobiet, które najczęściej mają 50 lat lub więcej. Miałam 22 lata i nie chciałam tak funkcjonować. Nie było łatwo, bo zawsze uwielbiałam słodycze, musiałam się oduczyć ich jedzenia. Dziś wiem, że jeśli w tamtym czasie mojego życia poradziłam sobie ze słodyczami, to teraz, gdy podejmuję wyzwania, z każdą niewygodną sytuacją będę potrafiła sobie poradzić i sprostać wymaganiom obecnego świata, moich klientów i samej siebie.

Wtedy to trener dał Ci motywację do trzymania się instrukcji dotyczących odchudzania.
– Motywował mnie, by trwać w tej decyzji, choć w procesie odchudzania najważniejsza jest wewnętrzna motywacja. Jeśli jest ona powierzchowna, to nie dążymy do celu i go gubimy. Jeśli mamy przekonanie „chcę osiągnąć pewien cel w życiu”, to automatycznie motywacja do dążenia do celu jest o wiele silniejsza i o wiele większe jest prawdopodobieństwo, że się swój cel osiągnie.

Powiedziałaś, że nigdy nie ma dobrego momentu na podejmowanie kluczowych decyzji w życiu, więc rozumiem, że lepiej podejmować je od razu, kiedy tylko zaświta myśl o tym, że trzeba coś zmienić.
– Jeśli przyszła do głowy myśl, że trzeba coś zmienić w swoim życiu, to trzeba tę myśl łapać (oczywiście mam na myśli pozytywne działania, podnoszące jakość naszego życia). Trzeba kuć żelazo póki gorące – taka postawa przyniesie niesamowity efekt na przyszłość. Jeśli pójdziemy za ciosem dziś, to np. za dwa lata nasze życie może już całkowicie inaczej wyglądać.

Pomagasz osobom, które podjęły decyzję o odchudzaniu. Ostatnio zajęłaś się jednak także coachingiem. Zanim jednak sama podjęłaś decyzję o odchudzaniu oraz o podjęciu nowej działalności jako coach, podjęłaś jeszcze inną odważną decyzję o zupełnej zmianie zawodu.
– Skończyłam pięcioletnie jednolite magisterskie studia prawnicze. Chciałam ukończyć te studia, by moi najbliżsi byli ze mnie dumni. Z perspektywy czasu cieszę się, bo mam ogólną wiedzę na temat prawa. Moi znajomi ze studiów pracują w zawodach prawniczych, więc mam też do kogo zwrócić się po pomoc. Jednak dziś wykonuję zawód pozwalający dzielić się z innymi moją wiedzą życiową związaną z motywacją dotyczącą odchudzania i realizacji swojej życiowej misji, podejmowaniem wyzwań w realizacji planów biznesowych. Owszem, to był bardzo duży szok dla mojej rodziny, kiedy dowiedzieli się, że zrezygnowałam z dobrej etatowej pracy w Warszawie i podjęłam decyzję o założeniu własnej działalności gospodarczej związanej odchudzaniem. Nie mogli zrozumieć, że opuszczam bezpieczne zatrudnienie jak dla młodego człowieka (miałam 24 lata). W podjęciu decyzji sprzyjał jednak fakt, że musiałam zrezygnować z mieszkania w Warszawie. Przeprowadziłam się do mojej rodzinnej miejscowości i tkwiłam w przekonaniu, że tak naprawdę nie chcę już pracować na etacie, bo to w pewnym sensie mnie ograniczało. Takie wtedy było mojej przekonanie, a teraz jestem pewna, że ta praca była dla mnie jednym wielkim ograniczeniem, choć ją lubiłam i mile ją wspominam. To, jakie możliwości daje mi praca z drugim człowiekiem i praca „na swoim”, to jest zupełnie inna wartość – jestem z mojego zajęcia dumna, jestem szczęśliwa i chcę innym pomagać, by byli wewnętrznie tak szczęśliwymi ludźmi jak ja.

Mówisz, że na odważne decyzje nigdy nie jest za późno, każdy wiek jest dobry, by podjąć kroki, które pozytywnie wpłyną na jakość naszego życia. Ty podejmujesz w pewnym sensie odpowiedzialność za tych, którzy zwracają się do Ciebie chcąc schudnąć czy zmienić inną dziedzinę swojego życia osobistego, czy zawodowego. Z jakim największym wyzwaniem do tej pory zetknęłaś się pomagając innym?
– Swoją działalność musiałam zbudować od zera. Kończąc w Wyszkowie szkołę średnią, mając lat 19 przeprowadziłam się do Warszawy, więc kontakty w Wyszkowie całkowicie się ucięły. Nie miałam tu nikogo poza rodziną. Kiedy wróciłam do Wyszkowa miałam 24 lata – grono znajomych musiałam zbudować od nowa. Musiałam znaleźć ludzi, których mogłam zachęcać do odchudzania. To był jeden z najtrudniejszych momentów. Bo kiedy 50 razy słyszysz „nie, nie skorzystam z twoich usług”, a dopiero za 51 razem „tak, skorzystam z pani pomocy”, to jest to bardzo trudne doświadczenie. Przychodziła mi do głowy myśl „po co ty to robisz?”. W końcu jednak jak usłyszałam „tak”, to jedno to słowo dało mi nadzieję, że mogę usłyszeć je od kolejnych osób. Że zechcą skorzystać z mojej pomocy, zaufają mi i zdecydują się oddać w moje ręce swoje życie. Zaczęło się od pierwszej, drugiej, trzeciej osoby. To dało mi napęd do działania.

Dziś możesz się pochwalić sukcesami, bo wymieniasz konkretne liczby – ile osób pod Twoim kierunkiem schudło, ile skorzystało z Twoich usług?
– Przez dwa lata prowadzenia działalności ziarno zdrowego stylu życia zasiałam w ponad 200 osobach. Spośród nich około setka faktycznie zmieniła swój wygląd o 180 stopni – ich sylwetka jest zdrowa, piękna, mają dużo energii, są szczęśliwi z tego, jak wyglądają. W tej chwili ok. 60 osób wspomagam w walce ze zbędnymi kilogramami. Podczas spotkań nawiązuję z nimi relacje, oni uzewnętrzniają się, mówią mi jakie panują relacje w ich domu, pracy, jakie mają przekonanie na swój temat, jaką mają świadomość związaną z żywieniem i aktywnością fizyczną itp. To doświadczenie sprawiło, że zrodziła się we mnie myśl, iż powinnam zmieniać przekonania ludzi i w związku z tym rozwinąć kolejny profil działalności. Bo jeśli masz o sobie kiepskie zdanie, to średnio chcesz się sobą zaopiekować. Jeśli nie umiesz budować relacji w domu, to nie będziesz miał wsparcia w trudnych momentach. Jeśli nie masz świadomości jak zadbać o zdrowie, ciało, jak się odżywiać, to jest duże prawdopodobieństwo, że zachorujesz. Statystyki mówią, że 70 proc. chorób bierze się ze złego odżywiania. Jeśli nie umiesz sprzedawać, to prawdopodobnie prowadząc działalność gospodarczą uzyskasz średnie powodzenie, a jeśli będziesz chciał awansować, jest małe prawdopodobieństwo, że przekonasz do tego swojego pracodawcę. Jeśli nie będziesz miał wiedzy na temat sprzedaży, to małe jest też prawdopodobieństwo, że jako pracodawca znajdziesz najlepszych ludzi w swojej działalności. Zwiększam świadomość ludzi na szeroką skalę, bo im ona większa, tym mamy mniej błahych problemów i możemy się zająć sprawami w o wiele większej skali. Oczywiście każdy ma inne problemy na swoim etapie życia – dziecko 5-letnie będzie miało inne problemy, inne osoba 20-letnia, 60-letnia inne. Możemy się jednak denerwować raz dziennie, a możemy też robić to raz w miesiącu. Wszystko zależy od naszego podejścia. Dziś mam gorsze dni raz w miesiącu, a nawet raz na pół roku, a ilość problemów, z którymi się stykam jest większa niż kiedyś. Teraz mam uśmiech na twarzy, który wypływa z mojego wnętrza, bo jest we mnie harmonia i szczęcie.

Udowadniasz, że niezależnie od tego, jakie mamy doświadczenia, co wynieśliśmy z domu rodzinnego, jakie mamy nawyki, zawsze możemy zrobić krok w przód. Nie ma ludzi straconych, z których życiem nie można nic zrobić. Zawsze jednak lepiej iść do specjalisty, bo czasem trudno samemu sobie poradzić z życiowymi, czy zawodowymi wyzwaniami.
– W 2015 r. przechodziłam dosyć ciężki moment w moim życiu – rozwodziłam się i sama korzystałam z usług profesjonalnego trenera, który pomagał mi przejść przez te trudne momenty mojego życia. Każda osoba, czy to po rozstaniu, śmierci bliskiej osoby, zwolnieniu z pracy, w trakcie ciężkiej choroby i po leczeniu itp. powinna wybrać się do osoby, która profesjonalnie zajmuje się wsparciem. Ono przyczyni się do tego, że wewnętrznie zwiększysz swoją siłę i będziesz miał dużą większą energię do tego, by realizować plan swojego życia. Jesteśmy na świecie, bo mamy do zrealizowania pewien plan – takie jest moje przekonanie. Jeśli nie będziesz miał siły wewnętrznej, by realizować swoją wewnętrzną misję, to życie spędzisz troszcząc się tym, by je przeżyć. A powinno być inaczej – przeżyj życie tak, jak sobie wymarzysz, zbuduje je tak jak sobie tego życzysz. Moja dewiza brzmi – zbuduj siebie, bo należy ci się wszystko, co najlepsze od życia. Chcę każdemu przekazać swoją dewizę, by mógł budować swoje życie tak, jak sobie wymarzy, bo na to zasługuje. A zasługuje wtedy, kiedy pomimo trudności idzie do przodu. A, aby iść do przodu, trzeba mieć siłę wewnętrzną.

W tak małej jednak miejscowości, jaką jest Wyszków, musisz przełamywać opory związane z coachingiem. W większych miastach to dosyć popularna dziedzina. Musisz zmieniać świadomość swoich potencjalnych klientów, zmieniać ich przyzwyczajenia związane z myśleniem typu np. prowadzę już firmę dziesięć lat, to czego mam się jeszcze uczyć w zakresie sprzedaży.
– Przekonania w mniejszych miejscowościach na temat coachingu są negatywne, ale chcę zmieniać świadomość. Podczas szkolenia na temat sprzedaży jedna z uczestniczek powiedziała, że myślała, iż szkolenie będzie nudne. Wiem, że spokojną, ciągłą pracą uda mi się przekonać więcej osób do tego, by się uczyli. By korzystali ze szkoleń, indywidualnych coachingów. To zwiększy ich wydajność w życiu, prywatnym i zawodowym. Ten wydatek na pewno się opłaca. Bo kto z nas nie chce mieć lepszego życia niż ma obecnie? Nie znam osoby, która by nie chciała mieć lepszego zdania na swój temat, lepszych relacji ze swoimi dorosłymi dziećmi czy z rodzicami, nie ulegać wpływom innych, mieć zdecydowanie lepszą pracę bądź lepiej funkcjonującą firmę.

Wymieniłaś kwestie, które będziesz poruszać podczas zaplanowanych przez Ciebie szkoleń. Tymczasem za Tobą pierwsze szkolenie na temat sprzedaży. Czy jesteś zadowolona? Czy prócz tego, że nauczyłaś czegoś swoich kursantów, czy sama też czegoś się nauczyłaś?
– Oczywiście. Wracając do domu ze szkolenia zadałam sobie pytania, z czego jestem dumna i co mogłam zrobić lepiej. Zawsze musimy pamiętać, że z tego, co dobrze zrobiliśmy powinniśmy być dumni, a także wyciągać lekcje na przyszłość, by stawać się lepszymi ludźmi. To jaka podczas szkolenia była grupa, dało mi niesamowitą energię. Wszyscy razem stworzyliśmy niesamowitą atmosferę. Niektóre wnioski, którymi dzielili się uczestnicy szkolenia, usłyszałam po raz pierwszy. Mogłam więc poszerzyć swoje horyzonty i spojrzeć z innej perspektywy na temat sprzedażowy. Każdy człowiek to inna historia, inne przekonania – czasami zaskakujące, a czasami takie, kiedy warto zmieniać na pozytywne. Po tym szkoleniu przekonania uczestników na temat sprzedaży będą pozytywne. Kiedy widzę ich zadowolenie, daje mi to dużą energię do tego, by dalej robić szkolenia. Wprowadzając nowy profil działalności też kilkanaście razy usłyszałam „nie” od tych, do których zwracałam się z ofertą. Wiem jednak, że szukam osób, które są gotowe na zmiany i na nie zasługują – są odważne i chcą lepszego jutra.
Rozmawiała Justyna Pochmara
Informacje na temat oferty można znaleźć na Facebbooku wpisując Klub „Bądź FIT oraz Life Coach – Olga Pietrzak,
e-mail: olgapietrzak.lifecoach@gmail.com

Napisz komentarz

Projekt witryny

Wykonanie: INFOSTRONY - Adam Podemski, e-mail: adam.podemski@infostrony.pl , Poczta